Rozdział 20
Poczatek
Elena spała na materacu w pokoju gościnnym Swan’ów,będącym obok pokoju Belli po prawej stronie.Było w nim jasno i przestronnie.Elena już się w nim urządziła.Wzięła do niego ze sobą parę rzeczy,które przetransportowała ze swojego DAWNEGO pokoju,jednakże nie mogła wziąć wszystkiego,bo domownicy by zauważyli.Stęskniła się za Jeremy’m i Jenną.Pragnęła choć na chwilę ich zobaczyć i przytulić się do nich.Uciekała myślami do ostatniego poranka jaki spędziła z Jeremy’im.Pisała w kuchni sms’y do Belli a w tym samym czasie wszedł Jer.Poczciwy Jer.A Jenna i jej filmy z popcornem!Aż ślinka leci,poprawka.leciałaby gdyby była człowiekiem.Teraz na widok niebieskich żyłek u ludzi i czerwonej substancji,którą pompuje serce każdego człowieka leciała jej ślinka,czego żywnie się brzydziła i nienawidziła.Modliła się w duchu aby nowo nabyta przez nią umiejętność poskromiła talent Edwarda.Talent do zaglądania jej do umysłu.Wczoraj się udało-dodawała sobie otuchy.Romantyczny wieczór Edwarda i Belli był dla Eleny jak romansidło w telewizorze na noc.Bells tak pochłonęła obecność wampira,ze zapomniała o przyjaciółce-pomyślała Elena.Tak ją to cieszyło.Nie chciała żeby Bella czuła się przez nią jak więzień,nie mogący wyrażać własnych uczuć bo Elena nie mogła tego samego.
Wzruszyła ją ich miłość.Od razu przypomniała sobie Stefana.Spojrzała automatycznie nakopię zdjęcia z balu Nadchodzącej jesieni,jaki przetransportowała z domu i włożyła do nowej ramki na nowej komodzie w swoim Obecnym pokoju u Belli.Naszyjnik z werbena był przewieszony na ramce ze zdjęciem.Bella go przewiesiła,jego dotyk sprawiał Elenie fizyczny ból.Już nie potrzebowała werbeny jednak nie chciała nic zmieniać.To było od niego niech zostanie w pierwotnej postaci-rzuciła do Belli gdy go przyniosły.
*
Edward zajął się nosem wilka.To było jego jedno z najdrastyczniejszych polowań wżyciu.Wbijał tylko kły w zwierzynę i wysysał krew a nie odrywał części ciała ofiarom.Najpierw napił się z niego do syta.Następnie omal nie zwymiotował używając kłów w momencie kiedy odgryzał nos i odrywał skórę wilkowi.Sierść posypała się z miejsca nosa jak płatki róży z kwiatu.Stefano nie miał prostszego zadania.Chwyciwszy jelenia w stalowym uścisku zatopił kły w jego skórze.Skończywszy przyjemniejszą część zadania oderwał skórę i odgryzł ucho jeleniowi.Zakrztusił się bo miał wrażenie,ze połknął jakiś kawałek kości odrywając ten narząd słuchu.Czuł się po raz pierwszy jeszcze większym potworem niż kiedy kol wiek.
-To co jeszcze tam było?-z gardła Edwarda wydobył się nie naturalny dźwięk.Ledwie porównywalny z ludzkim głosem charkot.
-Język żaby-odpowiedział Stefan krzywiąc się nie miłosiernie.
-To będzie prostsze,zgnieść i wyrwać.
-Jasne.
Znaleźli nad stawem kilka żab.Chwycili jedną z brzegu.
Stefan zamknął oczy(choć był wampirem brzydził się tego co zrobił tej żabie,uwierzcie na słowo.Patroszenie zwierząt to co innego niż wysysanie z nich krwi)Wyrwał jej język i włożył go do pojemnika,w którym mieli już narządy węchu i słuchu.
-To został mózg sowy,zostaw to mnie-odrzekł Edward.
Stefan kiwnął głową porozumiewawczo i przysiadł na kamieniu.
Edward miał ze sobą pistolet.Strzelił do puchacza siedzącego na gałęzi.Miał biały kolor i był brązowo nakropiony.Ptak padł nieruchomo na ziemię.Białe pióra przesiąknęły krwawą stróżką krwi.Stefan pomógł Edwardowi rozkroić głowę ptaka a mózg włożyć do pozostałych składników.
-Jak tonie zadziała sam z przyjemnością pozbędę go tych narządów-wycedził przez zęby Edward ,zamykając pokrywką składniki.
Skończywszy robotę ulotnili się w mgnieniu oka.
*
Elena była sama w domu.Słyszała jak Charlie krzątał się po domu.Poczuła wzbraniającą fale pragnienia,która parzyła jej gardło niczym języki ognia.
Zdała sobie sprawę,że musi jak najszybciej się pożywić inaczej tu niezostanie.Odczekała chwilkę aż ojciec Belli wyszedł do pracy.Pobiegła po schodach na dół.I w wampirzym tempie pobiegła do lasu.
*
Bella siedziała stała przy swojej szafce.Nie wiedząc dlaczego jej wzrok powędrował w kierunku szafki kogoś innego.Nagle spostrzegła,ze zza niej wpatruje się w nią Michael.Miał na sobie seksowną koszulę w kratkę koloru niebiesko,szaroczerwonego i kurtkę koloru brązowego.Na ramieniu miał brązowo czarny plecak.Bella położyła głowę na swojej ławce i wpatrywała się w niego.Jej długie fale opadały na ramiona zasłonięte zielonym swetrem.
Zastanawiała się o czym właśnie myśli i czy ma do niego podejść,czy też nie?Mimo wszystko czuła,ze powinna się trzymać od niego z daleka.Zwłaszcza,ze miała wrażenie,iż za ka- żdym razem gdy jest blisko zdradza z nim Edwarda.Po krótkiej chwili odgoniła tę myśl i postanowiła z nim porozmawiać.Widząc to Michael uśmiechnął się do niej szeroko.Odwzajemniła go i podała dłoń na przywitanie.
-O siemasz Bells!Jaką masz teraz lekcję?Zapytał od nie chcenia.
Bella utonęła w jego słodkich,dziecinnych oczach,zawstydziły ją myśli na jego temat i natychmiast się za nie skarciła.Zatrzepotała energicznie głową to w prawo to w lewo,jakby chciała coś wybić ze swojej głowy.
-A…lekcja Hiszpański-odpowiedział przytomniejąc.
Chciała powiedzieć coś jeszcze,ale dzwonek pokrzyżował jej plany.Pożegnali się i rozeszli do klas.
Idiotka,kretynka….-uderzyła się ręką w czoło.
*
Gdy lekcje dobiegły końca Michael wrócił do swojego domu.Czekał na Edwarda,Stefana i Damona wraz z składnikami.Nie przejmował się tym,ze mogło coś się nie udać.Denerwował się tym co portal ze sobą sprowadzi,sprowadzi Elenę wampira,czy Elenę wampira z umiejętnościami?Jak silna będzie?Czy w ogóle będzie,czy zdoła go powstrzymać?Czy jego marzenie i związany z nim plan się powiedzie?Te pytania nurtowały go odkąd na niego wpadł.
*
Stefan i Edward wysłuchali to co Damon miał im do zakomunikowania.Cierpliwie znieśli wątek o tym co sądził Damon na temat jego kaloryferka…zwłaszcza Edward bo wampir nie zapomniał wspomnieć przy tym o Belli…Następnie moment z Katherine,czyli główna atrakcja!
Edwardowi jak i Stefanowi zaparło dech w piersiach.
-Michael zna Katherine…Może pomyliłeś tę dziewczynę z jakąś inną z liceum?-zaoponował Stefan z niedowierzaniem.
-Wiedziałem,że coś knuje,tylko nie wiem nadal co,jedno jest pewne nic dobrego-powiedział rozwścieczony Edward.
-Tak czy siak ten czarnoksiężnik z krainy oz może coś wywinąć kto wie czy ten eliksir na pewno do tego służy,a ta dziwka!Owinęła go sobie wokół palca.
-Jak każdego z was-zauważył Edward.
-I to go niby usprawiedliwia?-wzburzył się Damon.
-Naturalnie,zenie,nie możemy nikomu ufać.Jeśli będzie trzeba sam znajdę coś co pomorze nam ją odzyskać-odezwał się zdeterminowany Stefan.
Damon i Edward zwrócili ku niemu swój wzrok.Wydawał się być skupiony niżeli załamany jak zawsze.
*
Michael usiadł na kanapie,rozpakowując potrzebne mu rzeczy do ”rytuału”.Nagle z mroku wyłoniła się postać kobiety.W wampirzym tempie wpadła na chłopaka.Położyli się na kanapie.Objął ją w pasie,ona zaczęła go namiętnie całować.
-Katherine-wyjąkał z rozkoszy i ze zdziwieniem.
-Witaj!-uśmiechnęła się zalotnie,przerywając pocałunki.
-I jak poszło?-zapytał łapiąc oddech i rozluźniając się z jej uścisków.
-Znakomicie,niczego nie podejrzewają.Nie wiedzą gdzie jest,w zasadzie nikt nie wie-zaśmiała się głupio-Myśli,że ja to ona.Jest naiwna jak dziecko.Jak dobrze się złoży znikniesz ich świata.Zajęłam się prostymi zaklęciami,by owinęły ją wątpliwości typu-Oni mnie nie zaakceptują,jaka jestem biedna,jestem potworem.Jednak to twarda sztuka.Na za dużo to się nie zdało-zadrwiła.Chłopak patrzył na nią wyraźnie zaintrygowany.
-ŹRÓDŁO-odrzekł wyczekująco.
-Widziałam wszystko!
-Wprost nie mogę się doczekać.
-A…poco im pomagasz?W jakim celu chcesz ją ty przywoływać?Niech zdziczeje i zginie!
-Nie Katherine,przyda nam się jak uda nam się sprawić,żeby była po naszej stronie-powiedział to ostrzejszym i stanowczym tonem.
-Ale..-zakończyła widząc jego zdeterminowaną minę.Ten bezwzględny wyraz twarzy nie znał sprzeciwu.wampirzyca zdawała sobie sprawę z kim zadarła,dzięki komu jest niepokonana.
*************
Koniec części I
Tom II
" Do brzasku"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz