Rozdział 6
Katherine
Kto może za tym stać?-zastanawiał się Edward.Siedział w salonie obok Damona pijącego krew.
-Chlapnij sobie stary-zwrócił się ku zajętemu w rozmyślaniach towarzyszowi.
-Damon,przecież wiesz,że ja i twój brat nie pijemy ludzkiej krwi.O dłuż to,bądź wypij.
Damon zrobił zrezygnowaną minę i wzruszył ramionami.
Nagle w oczach Edwarda zapaliła się iskierka nadziei.Spojrzał z uśmiechem na brata Salvatore.
-Niech zgadnę…wyłapałeś z moich myśli coś ,co cię rozbawiło?-spojrzał na Edwarda z głupawym uśmiechem na twarzy,prowokując wampira i rozmazując ręką krew na twarzy,niczym świntuch.
-Nie do końca,ale twoja jedna myśl dała mi pomysł-przyznał.
Zawołał Stefana.W nienaturalnie szybkim tempie znalazł się u ich boku.
-Co się stało?
-Możliwe,że mam teorię dotycząca tej tajemniczej wampirzycy-powiedział,ale mniej pewnie.Jakby coraz bardziej wątpił w swój pomysł.
Damon zastanawiał się,co mu chodziło po głowie w danym momencie.Przecież nie myślał o niczym,co mogłoby być odpowiedzią na nurtujące ich pytanie-Kim jest tajemnicza wampirzyca,chcąca dorwać Elenę?
-Wiem,że to może wydawać się dla was niedorzeczne.Pamiętacie jak się poznaliśmy?…-zaczął nieśmiało,wpatrywał się w posadzkę saloniku.
Bracia spojrzeli po sobie ze zdziwieniem,następnie zwracając swoje pary oczu w stronę Edwarda.
-Opowiadaliśmy sobie rożne historie-ciągnął nie zmieniając swojego pola widzenia.Nawet nie drgnął.Przypominał posąg.Nastała głucha cisza.Salvatore nadal nie wiedzieli o co chodzi wampirowi.On w dalszym ciągu czekał na odpowiedź.
W końcu sam ich nakierował-Zapytałem was,co było przyczyną tego,że jesteście skłóceni.
Damon zacisnął dłonie w pięści,jednak nie zmienił pozycji.Siedział nadal na kanapie.Stefan zastygł.Było po nich widać,że to drażliwy temat i lepiej go nie poruszać.Edward musiał wyczytać coś z myśli obu braci,ponieważ stawał się nieco spięty i zaczął żałować,że rozpoczął tą rozmowę.Jednak szybko się opanował,oczyścił umysł i odgonił myśli.Zaczął od początku,jednak z większą ostrożnością.Jeszcze do szczęścia brakowało mu walki braci na śmierć i życie,przy tym wampirów rozszarpujących się w dzień.
-Opowiadaliście mi historię o…-przerwał,wiedział,że lepiej nie wymawiać jej imienia.Jednak nie na tyle by pojąć kim ona była i jak skończyła.Mam nadzieję,że opowiecie ją teraz,ponownie-mówił pewnie,cichszym głosem.Przede wszystkim spokojnym by nikt nie zaczął walczyć.
Damon zrobił posępną minę.Edward wiedział,że rozmyśla nad tym,czy nie zacząć opowiadać,albo nie rozerwać Edwarda na strzępy.Zrezygnował iż wiedział,że skoro wyczytał z jego myśli tamte informacje,to i w obronie własnej nie zatrzymałby się, przed tym żeby i teraz nie przewidzieć jego planu.
Stefan był pełen smutku.Wampir wyczytał ,że w jego sercu kłębią się wyrzuty sumienia oraz wielki ból i żal do dziewczyny,która tak ich skrzywdziła.On bez wahania zdecydował się na opowiedzenie tej tragicznej opowieści z ich przeszłości.Edward czytając te myśli od razu się rozluźnił,mimo tego podzielał ból Stefana.Nie zdawał sobie sprawy z tego,jaki to wywoła ból u niego czy gniewu Damona.
Ku zaskoczeniu Stefana jak i szoku Edwarda to Damon zaczął opowiadać.
Za naszych czasów gdy ja miałem 18 lat a Stefan 17 w roku 1864 w naszym mieście panował chaos.Tylko wtajemniczone osoby znały prawdziwy powód,zarazem zjebane wytłumaczenie dlaczego tak jest.Rodzina założycieli miasta.To proste, powodem zamieszania były tajemnicze,dotąd nikomu nieznane istoty.Nazywano je wampirami.Tajemnicze zaginięcia,ciała ludzi wyssane z krwi.W tym całym amoku dwójka braci żyła w zgodzie.Do czasu kiedy nie pojawiła się ona.Edward spostrzegł,że Stefan i Damon rzucili do siebie znaczące spojrzenia.Panowała spięta atmosfera.Damon kontynuował-Była inna,urocza i miała błysk w oku.Nie potrafiła się zdecydować.Edward wiedział o co chodzi.Pożałował tego,ponieważ zniesmaczyło go to.Przerwał im więc-Nie byliście zazdrośni?Nie przeszkadzało wam to,że współżyjecie,znaczy jesteście z jedną dziewczyną?Tym razem to Stefan mu przerwał-I to jak diabli.Każdy chciał ją mieć tylko dla siebie.Wkrótce to ona dokonała wyboru.Damon zacisnął dłonie w pięści.Edward nie miał już najmniejszych wątpliwości,że rozpoczął się najbardziej drażliwy moment w całej opowieści.Wszystko już rozumiał,propos tego co jest powodem ich odwiecznej nienawiści,jednak przez to wszystko jeszcze nie mógł odpowiedzieć na postawioną przez siebie hipotezę.Tak czy owak teraz dalszą opowieść kontynuował Stefan.
Zbliżał się bal z okazji rocznicy założycieli miasta.Katherine musiała wybrać jednego z nas jako swojego partnera,tym samym nie tylko na wieczór,ale w moim i Damona rozumieniu na resztę życia.Wybrała mnie.Od tego czasu Damon ma ochotę rozerwać mnie na strzępy.Jednakże to nie koniec sielanki,romantycznej a jakże chorej historii miłosnej.Uczuciu jakim darzyła dwójka chłopaków jedną dziewczynę.Romans nie zakończył się na tym,że Damon został odrzucony a ja pozostałem z ukochaną.Żaden z nas jak- widzisz z nią nie pozostał.Damon zaczął mówić o zniknięciach,to nie było tak,że nas to nie dotknęło.Katherine nie pojawiła się na przyjęciu,jakby rozpuściła się w powietrzu.Ślad po niej zaginął.Ani ja ani Damon nie mogliśmy nawiązać z nią kontaktu.Początkowo,zaślepiony miłością do…-Tej dziwki,zdziry,suki-dokończył Damon.Edward wyraźnie się zdziwił.Myślał,że Damon kocha Katherinę.-Coś w tym stylu dodał Stefan.Edward z wrażenia otworzył buzię.Czy była jakaś rzecz w jakiej się zgadzali?Czy nadal rozmawiali o dziewczynie,którą obaj kochali i chowali do siebie przez nią urazę?-Tak czy owak zniknęła.Kiedy wróciła po jakimś czasie nie była już człowiekiem.-Jak dowiedzieliście się co się z nią stało?-zapytał Edward-Proste dodał rozbawiony Damon.Kiedy ta …-prawie przeklął jednak Stefan zastąpił tonie doszłe brzydkie słowo ładniejszym określeniem-dziewczyna lekkich obyczajów.Wampir pokręcił głową zakładając ręce na swoją pierś,kręcąc oczami.Damon ciągnął po kilku sekundowej chwili dalej-Zmieniła nas w wampiry,aby dalej kontynuować zabawę -seks za dnia i nocy z gorącymi braćmi a zwłaszcza debilem siedzącym z nami-wskazał na brata rękom teatralnym gestem i słodkim głosem.Oboje obrócili głowę w stronę Stefana.Ten tylko się zaśmiał.Edward dalej słuchał w skupieniu.Kiedy tak się bawiliśmy w nowym wcieleniu dużo czasu nie musiało minąć do jej kolejnego zniknięcia.Tym razem więcej mogliśmy zrobić-silni i szybcy.Sugerując się jej zapachem doszliśmy do miejsca gdzie był najbardziej wyczuwalny w promieniu2-3km.Jednak jej tam nie było.Woń zdążyła się tam osadzić ,ponieważ był to świeży ślad.Zastaliśmy tam kolesia gdzieś-27 lat.Był gwałcicielem a co najlepsze wampirem.Była u niego kolejna ofiara.Zawdzięczała nam swoje życie.Miała gdzieś15 lat.Zmuszał ją do nie wyobrażalnych rzeczy,Na koniec miał być finał.Chciał jej ofiarować w podzięce życie wampirzycy.Nie mieliśmy wątpliwości,że to on stoi za przemianą Katheriny.Dziewczynka uciekła.Dzięki naszej interwencji oczywiście, po za tym wyciągnęliśmy z niego jak to się stało,że ją przemienił i czy ją zgwałcił.Jak się domyślasz byliśmy…-wkurwieni-wszedł mu w słowo Damon.Jego odpowiedź była szokująca tak jak nasza reakcja na nią.Te no 10 lat starszy od Katheriny gość oznajmił nam,że ona sama chciała z nim stosunku a zwłaszcza finałowej nagrody.Wypatrzyła go jak porwał jej rówieśnice i co jej zrobił.Chciała dla siebie tego samego.-Edward pobladł.Trudno uwierzyć w to,że wampir może być jeszcze bardziej blady.-Czy ona nie miała dla siebie szacunku?Rozumiem,że mogła sobie nie zdawać sprawy z tego jakie życie ma wampir,ale żeby po to uprawiać seks z gwałcicielem,nie pomóc rówieśniczce?Nie wyobrażam sobie jak można być taką istotą.Zamilkł po czym zadał pytanie Stefanowi.-To dlaczego jesteście skłóceni o nadzwyczajną dziwkę?A i dlaczego Elena wygląda jak jej sobowtór?Czy jesteś z Eleną dlatego,że wygląda jak Katherine?
Stefan zamyślił się i odczekał dobrą chwilę za nim odpowiedział na choć jedno zadanemu pytanie.Siedzieli we trójkę na kanapie wpatrując się w meble w saloniku.Damon sięgnął po flakonik,w którym znajdowała się krew i przelał sobie ją do szklanki.W końcu Stefan odpowiedział-Nie mam pojęcia dlaczego wygląda tak samo.Jedno wiem na pewno-Elena to nie Katherine.Elena ma dobre serce.Nie kocha się z każdym na kogo natrafi.Nie, nie jestem z nią ze względu na to,że wygląda jak Katherine.Kocham ją,ponieważ jest dobra-Podjął się dokończenia historii,co prawda nie dawała odpowiedzi,tak wystarczającej jakiej spodziewał się Edward-Zareagowaliśmy tak samo jak ty.Wstrząsnęło to nami tak,że zerwaliśmy z jakimi kol wiek uczuciami do niej.Najgorzej było Demonowi.Odebrała nam życie i to na kilka znaczeń.-Na pytanie-Dlaczego są skłóceni? nie odpowiedział.Zdaje się,że i Damonowi nie zależało na tym by udzielić zakłopotanemu Edwardowi odpowiedzi.Chyba nauczyli się w jego obecności zablokowywać swoje myśli.Zwłaszcza te,w których zawarta jest odpowiedź.Dlatego,że nie słyszał nic po za najzwyczajniejszymi myślami,bez większego znaczenia,a nie myślą już o historii Katherine.To było jednoznacznym powodem,że to jednak przez nią są skłóceni.Ale to nie realne żeby być skłóconym z tego powodu,że jedna z największych dziwek w ich czasach nie wybrała Damona tylko Stefana.Puszczalska puszcza się z każdym więc po co się złościć,że wolała iść na przyjęcie z moim bratem a nie mną,skoro i tak go nie kocha.Żadnego z nich nie kocha.Czyżby nie powiedzieli mu wszystkiego?Co się stało kiedy już znali przykrą prawdę.Co było z Katherine.Jedno wiedział na pewno.Lepiej odczekać pewien odcinek czasu nim ponownie wrócą do tematu tabu.A hipoteza jest prawdziwa-to już teza!.Po przypomnieniu sobie jeszcze raz co mówili bracia i przeanalizowaniu sobie w głowie jeszcze raz wszystkiego od początku do końca zdał sobie sprawę,że Damon nie może być zły na Stefana za ten bal z okazji założyciela.Stefan sam mówił,że nie skończyło się na tym iż odrzuciła Damona a wybrała jego.Musieli pominąć najważniejsze-wysnuł wnioski.A wydawałoby się,że to już koniec historii.
*
Elena spędziła nudny dzień w szkole.Nudny,ponieważ do szkoły nie przyszedł Stefan.Nie odbierał od niej telefonów,nie odpisywał na sms-y.Niepokoiła się.Zżerała ją ciekawość.Bella również była nie pocieszona.Jej ukochanego także nie było w szkole.obie miały pochmurne humory.Zabrakło im apetytu,to też w stołówce wzięły tylko po soku jabłkowym.Usiadły odizolowane od wszystkich i wszystkiego przy stole obok okna z widokiem na trawnik i parking szkolny.Nie rozmawiały ze znajomymi ze szkoły.Męczyło je tylko jedno pytanie-Gdzie jest Stefan i Edward?Miały wrażenie,że lekcje jakby na złość się dzisiaj dłużą.Po jakimś czasie ku ich uciesze zajęcia dobiegły końca.
-Idę do Stefana-powiedziała jakby bez większego zastanowienia,czy wzruszenia Elena.
-Może i ja powinnam złożyć wizytę Edwardowi?
Stojąc tak przez dłuższy czas na parkingu i wpatrując się w szkolną placówkę zastygły w bezruchu.
-Tak miedzy nami to według mnie w związku nie ma miejsca na tajemnice czy brak zaufania.Jeżeli Stefan nie potrafi tego uszanować to nie mamy o czym gadać.
Bella była nieobecna.Pogrążona we własnych myślach,zdawała się nie słuchać tego co do niej się mówi.
-A wiesz co kol wiek o nim?-Zapytała ni z gruszki ni z pietruszki,zwracając swój nieobecny wzrok ku zdeterminowanej koleżance.
-No właśnie nie.Hmm…muszę lecieć.To na razie trzymaj się.-Elena przytuliła bladą Swan.
Bella weszła do swojego samochodu i pojechała przed siebie.Gilbert odprowadziła jej samochód wzrokiem.-Co jej się stało?Może podobnie jak ja przejmuje się brakiem obecności Edwarda w szkole?Trzeba skończyć to raz na zawsze.Jadę do braci Salvatore.Przy odrobinie szczęścia zastanę u nich Cullen’a i zjadę go za to,że przy stworzył Belli tyle cierpienia.Biedulka się zamartwia tak jak i ja.Jak nie ja to kto ich zbluzga za ich postępowanie?Bijąc się tak ze swoimi myślami,wcisnęła z całej siły pedał gazu.Włączyła radio i podążyła w stronę domu chłopaków.
*
Bella wróciła do domu.Wyjęła klucze z kieszeni do mieszkania,kiedy chcąc przekręcić kluczyk w zamku drzwi spostrzegła,że są otwarte.Straszliwie się zdziwiła.Pomyślała,że to może Edward.Przecież oprócz niej i jej taty tylko on wiedział,że zapasowy kluczyk trzymają pod wycieraczką.
-Edward?Jesteś?-Pytała zlęknionym tonem Swan posuwając się, powolnym krokiem naprzód wąskim,ciemnym korytarzykiem.
Echo odbijało się od ścian i przeszywało wszystkie,duże i puste pomieszczenia w domu.Dziewczyna poczuła,że im dalej porusza się w głąb opuszczonego domu tym bardziej jej zimno.
-Edward to nie jest śmieszne…-ciągnęła przerażona,spostrzegłszy,że para wydobywa się z jej ust.-Jak w jakimś zapapranym horrorze-pomyślała,zakładając sobie ręce na ramiona,pocierała je dłońmi aby się ogrzać.Przechodziła z salonu do kuchni.Na ścianie wisiało lustro.Bella ukradkiem zobaczyła jakąś ciemną ni to sylwetkę,ni to cień,który szybko przemieścił się za nią.Uznała,że jej się przewidziało.Myliła się.Nim weszła do kuchni ni stąd ni zowąd zgasło światło w pomieszczeniu,do którego podążała.Nim Bella weszła do niego nagle spadł obrazek ze ściany długiego korytarza,z którego dziewczyna przyszła.Nie mal jednocześnie potknęła się o własną torbę,choć była pewna,że jej tu nie położyła.Przewróciła się niemal jednocześnie gdy sięgała dłonią do przycisku by zapalić ponownie światło.
-Cholerrrra…………….Ale ze mnie zafajdana ciota.-Krzyknęła mrucząc pod nosem kolejną wyliczankę brzydkich a nawet brzydszych wyrazów.O tym,że była ciamajdą wiedziała,ale,że aż taką i to w dodatku widzącą jakieś cienie?Kolejna pomyłka.Prawda była taka,że dziewczyna niczego nie świadoma nie była sama w domu.Nie należała do osób wierzących w duchy,czy jakieś inne stwory.Więc dlaczego i teraz miała myśleć,że coś lub ktoś jest w jej domu?Podciągnęła się z ziemi za pomocą rąk i ścian po obu swoich stronach.Kiedy się odwróciła ujrzała Elenę.
-Elena?Co ty tu robisz?
Dziewczyna się zaśmiała.Wyglądała jakoś inaczej.Była bardziej blada niż zwykle.Miała na sobie piękną sukienkę o kolorze krwistej czerwieni i o dziwo polokowane włosy.Ten widok zdziwił Swan.Przecież Elena miała proste włosy-pomyślała Bella przyglądając się dziewczynie od stóp do głów.
-Przestraszyłaś mnie-powiedziała,podnosząc się z ziemi.
Elena zrobiła lekko zniecierpliwioną minę po czym odrzekła-Dosyć tej zabawy.Nie jestem Elena.
Wpatrywała się głęboko w oczy Belli.Wyglądała jakby ją zahipnotyzowała swoim przeszywającym wzrokiem,którego nie spuszczała z niej ani na krok.-Posłuchaj mnie.
-Słucham cię…
-Udawaj,że między tobą a Eleną jest po staremu.Kiedy będziesz miała okazję weź z sobą nóż i wbij jej go w jakąś cześć ciała.Nie chodzi o to,że masz ją zabić masz ją skaleczyć,unieruchomić-Poprawiła się.Zahipnotyzowana zapamiętywała każde słowo jak by było święte.-Kiedy to uczynisz podaj jej to do ust.-Podała jej małą zgrabną buteleczkę w której był płyn o kolorze fluorescencyjnego fioletu.-Nieruchomą włóż do samochodu i przywieź do mnie.Będę czekała na was u ciebie w pokoju.Postaraj się aby Edward i Stefan ci nie przeszkodzili. Zatem dopilnuj by nie zauważyli cię i o niczym się nie dowiedzieli.Bądź ostrożna.
-Będę-powiedziała nie odwracając wzroku od krwistych tęczówek.
-Grzeczna dziewczynka,a teraz posmakuję twojej krwi.-Skończywszy zdanie obeszła wokół nadal nie ruchomą i zaczarowaną dziewczynę.Zatrzymała się za jej plecami.Rękami zdjęła Belli włosy z ramion i szyi.Znalazła punkt,w którym wyczuwała puls w miejscu gdzie krew najbardziej dawała o sobie znać.Wtopiwszy zęby w jej skórę wyssała z niej sporą dawkę krwi.Po czym wydała ostatnie dwa polecenia i zniknęła w obłokach.
*
Elena złapała gumę w samochodzie.A ponieważ stało się to nieopodal jej domu,była zmuszona naprawić usterkę.Nie wybrała się do braci Salvatore i nie opieprzyła Cullen’a,tak jak zamierzała.Była nie pocieszona.Wykręciła chyba trzynaście telefonów do Belli by podzielić się z nią nie zbyt miłymi informacjami.Bez skutku.Jednak nie była głupia.Znała Swan wystarczająco by stwierdzić,że to nie w jej stylu.Zaniepokoiła się.Zrobiła coś niespodziewanego.Sama była zdziwiona swoim postępowaniem.Wykręciła numer do Edwarda.
-Edward Cullen, słucham?
-Hej tu Elena.Uwierz mi… zadzwoniłabym do ciebie z zupełnie innego powodu,-mówiła rozzłoszczona.Chciałam do was jechać,ale złapałam gumę.Więc zadzwoniłam do Belli i to nie raz a trzynaście razy.Nie odbiera.Mógłbyś to sprawdzić?
Edward wysłuchawszy uważnie co Elena ma mu do powiedzenia posłuchał i oznajmił,że już tam idzie.
Stefan i Damon nie musieli stać przy Edwardzie aby wiedzieć o czym rozmawiał z Gilbert.Wampir wiedział,że kolejna rozmowa z dziewczyną będzie nie przyjemna a także zaniepokoił się-co też mogło stać się Belli.Damon powstrzymywał się od śmiechu zaś Edward cały płonął od niepokoju.Nim minęła sekunda już go nie było.
-Zakochani…-Westchnął Damon nie podnosząc się z kanapy a jeszcze bardziej się na niej pokładając,popijając whisky.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz