Rozdział 18
Magia
Wstał już dzień.Damon obudził się cały spocony i zgrzany.To szaleństwo…żeby wampir tak wyglądał i się czuł-zachichotał pod nosem.Miłość jest do bani!-chodziło mu pogłowie.Zwłaszcza,że zakochujesz się po raz drugi w tej samej dziewczynie co twój brat.
Drzwi do jego pokoju uchyliły się-Damon wstajesz?Zaczynamy!
-Ta braciszku,a teraz spływaj!-odpowiedział i posłał mu zawadiacki uśmieszek.
*
Elena wstała i ziewnęła-No cóż wiec mogę sypiać,tak jak Stefan i Damon,cudownie-zbierała w głowie nowe informacje na temat swojej osoby.Nadal nie wiem czy coś potrafię?Muszę coś zjeść…-Spostrzegła dwadzieścia metrów dalej kicającego,szarego zająca.
To na początek-pomyślała.W wampirzym tempie znalazła się obok,niemal jednocześnie zanurzyła kły w futrze.Idzie przywyknąć-pocieszała się,a w głowie chwaliła za postępy-każda mała rzecz powinna być wynagradzana.Zrobiła to samo z kolejną mała i większą zwierzyną jaką spotykała na swojej drodze.Przyszedł czas żeby się stosownie ubrać!Trzeba będzie spróbować ze sztuczką opanowywania umysłu.Może być fajnie-zachęcała się-Ale prawda była taka,że to ja przerażało.Szkoda jej było tych zająców,jeleni,które zjadła na śniadanie i wczoraj na kolację.Nie chciała mieć tych super mocy i wyglądać jak potwór.Jeszcze te znaki!Wampiry,które znała przynajmniej wyglądały jak ludzie!A ona?Jaki człowiek robi sobie tatuaże na twarzy i to w takim kolorze?Załamała się.Przypomniała sobie jednak,że wampiry mogą wyłączać uczucia.To też jej się nie uśmiechało.Musiała jednak coś z tym zrobić bo głowa jej eksploduje.Tak też zrobiła.Wyszła z lasu i ignorowała spojrzenia jakie ludzie posyłali w jej kierunku.W końcu doszła do swojego domu.Modliła się,żeby nikogo nie było w domu i dziękowała losowi,że jej dom był tak blisko lasu!Wspięła się na drzewo,którego gałęzie prowadziły do okna jej pokoju.Wejrzała przez nie i spostrzegła,że wszystko leży tak jak za ostatnim razem kiedy opuszczała dom.Zamyśliła się przez chwilę patrząc na swój pokój.Jej wzrok wodził po meblach,ścianach i zatrzymał się na zdjęciu jej i Stefano,które leżało na tej samej komodzie co zawsze.Z balu nadchodzącej jesieni.Łzy napłynęły jej do oczu,nie spostrzegła kiedy pociekła jej kropelka po policzkach,które zdobił teraz malachitowy,piękny,mistyczny wzór.Wytarła łezkę grzbietem dłoni.Zauważyła,że okno jest otwarte,zaczęła intensywnie myśleć jak się dostać do środka nie zauważona.Cóż w koronie drzewa była bezpieczna,duża ilość prawie pustych,grubych gałęzi okalały ją z wszech obec,a po za tym na ulicy panowała pustka,więc nikt nie dostrzegał ukrytej Eleny,siedzącej w pozycji kotki).-Może powinnam sprawdzić czy mam jakąś moc i może się na coś przyda-przemknęło jej przez myśl.Oglądała wszystkie sezony czarodziejek i zastanawiała się czy jako wampir też powinna wykonać jakiś gest dłonią…
-Spróbujemy-pomyślała.Zmarszczyła brwi,przez co miedzy ej oczami pojawiła się mała zmarszczka,starała się w jaki kol wiek sposób skupić i z całych sił się skoncentrować.Wyjęła rękę przed siebie.Obróciła dłonią to w prawą to w lewą stronę.Rękę miała zwróconą w stronę okna.Miało to na celu aby je otworzyć.Nic się jednak nie stało.-Kurdęęęęę-wysyczała na głos przez zaciśnięte zęby ze złości.-A czegoś ty się debilko spodziewała,że okno zacznie cię słuchać jak pomachasz mu na powitanie-żachnęła się a w głowie targały jej się obraźliwe myśli,obraźliwe skierowane pod jej samej adresem.-Poddaje się-powiedziała szeptem do samej siebie.Zwróciła wzrok na rączkę od okna po wewnętrznej stronie.Pomyślała sobie-Gdybyś mogła się otworzyć,byłabym niezmiernie wdzięczna.-Wpatrywała się tak przez równą minutę.Nagle spostrzegła,ze rączka przechyla się w bok a okno samoczynnie się otwiera.Wybałuszyła oczy jakby zobaczyła ducha.Kąciki jej ust uniosły się w szerokim uśmiechu.Wtem poczuła przypływ fali nadchodzącej radości jaka w niej wezbrała,jednak poczuła jeszcze coś.Dziwaczny dotyk,którego nie potrafiła sama zdefiniować.Jakby podmuch wiatru na dłoni,którą przed chwilą usiłowała czarować jak Prue-jedna z głównych bohaterek Czarodziejek.
Spostrzegła,zew miejscu gdzie czuła tajemniczy dotyk pojawiają się kolejne,malachitowe wzory,takie jakie miała na twarzy.Zaparło jej dech w piersiach.Cała się zagotowała i przestraszyła.Tylko nie to!!!!-krzyczał jej wewnętrzny głos.Nie chodziło o to,ze znaki były brzydkie,czy nie ciekawe,po prostu Elena nie wiedziała czy Stefano,Bella,Edward i w końcu Damon taką ją zaakceptują.Była nietypowa.Każdy wampir jakiego znała nie posiadał takich znaków na ciele.
*
Damon wszedł naburmuszony do salonu.Jego brat wraz z Edwardem siedzieli na fotelach.Zauważył jeszcze jedną osobę,a właściwie istotę.Gdyby był to człowiek Damon by to wyczuł.Nie zauważył całej postaci tylko tył jej głowy.Postać była odwrócona do niego tyłem wraz z sofą na której siedział.Damon doskonale wiedział z kim ma do czynienia.Owy gość miał im pomóc w związku z Eleną,tą Eleną,która nie dawała znaku życia od dawien dawna,tą Eleną,której Damon nie zdołał uratować mimo proroczej wizji.Zacisnął ręce w pięści i usiadł koło gościa.Obdarzył zebranych swoim ironicznym głosem i uwodzicielskim,seksownym uśmiechem.Z pewnością o zatopieniu warg w jego zmysłowych ustach marzyła niejedna śmiertelniczka,zgadza się Damon zdawał sobie sprawę ze swojego kusicielskiego wyglądu.Korzystał ze swojej wampirzej natury w każdym aspekcie życia.
-O Damon miło,że wreszcie do nas dołączyłeś-Edward wstał i rozpoczął spotkanie.
-Szkoda,że ja nie mogę powiedzieć tego samego-powiedział jeszcze ironiczniej Damon.Brat skarcił go spojrzeniem.Gość totalnie go olał.
-A więc Michael jesteś czarodziejem i potrzebujemy twojej pomocy…-Edward zaczął rozprawiać na temat tego jak bardzo im zależy na odnalezieniu Eleny i czy Michael dysponuje odpowiednią mocą by ją odszukać.Chociaż Edward nienawidził Michaela i obawiał się jego planów codo Belli to on wpadł na pomysł by iść do niego po pomoc.Nie ufał mu,mimo wszystko w jego głosie nie było ani cienia chłodnego tonu,czy odrazy.Stefano siedział nieruchomo i był nieobecny.Za każdym razem gdy usłyszał z ust przyjaciela imię swojej ukochanej czuł jakby jego serce pękało na nowo.Czuł,ze zawiódł Elenę,Damona…wszystkich.Miał ochotę się zabić i próbował jednak Damon i Edward go powstrzymywali.Miał w głębi serca nadzieję,ale z dnia na dzień było jej coraz mniej.Nie dawało mu to spokoju.Obiecał sobie,ze jak odnajdzie Katherine własnoręcznie wyrwie jej serce a potem spali jej ciało.Zrobi to bez wahania,nawet nie mrugnie przy tym okiem.Zrobi wszystko by pomścić Elenę.Pomścić…czy ona jeszcze żyje?-Kolejny cios poniżej pasa a on czuł jakby się zapadał,jakby to mu wyrywano serce.Edward skończywszy wypowiedź usiadł ponownie na swoim miejscu.Michael skakał wzrokiem z jednego wampira na drugiego.Przyglądał się im z dużą uwagą.Oczywiście słuchał co do niego mówiono.Rozglądał się także po pomieszczeniu,w którym się znajdowali.Najczęściej zatrzymywał go na Stefano,który bez żadnych wątpliwości,z całą pewnością był przybity.Damon nerwowo stukał palcami u dłoni w tapicerkę sofy.A jego oczy także biegały z jednego miejsca w drugie.Michael się odezwał.I zrobił to dopiero drugi raz odkąd tu był.
-Potrafię wam pomóc-rzekł krótko i zwięźle.Głos miał pewny,ale coś się za nim kryło,jakby w tym wszystkim było coś jeszcze.Edward zdawał sobie z tego sprawę.Bardzo możliwe,ze tylko on usłyszał to w tonie jego głosu.Stefan jakby się obudził ze snu,wrócił z jakieś wyprawy,ożył,wyszedł z grobu.Damon spojrzał się przenikliwie na czarodzieja,który siedział obok niego na wygodnej sofie.
-Czy możemy ci w tym w jakiś sposób pomóc,bądź przyczynić się do jej powrotu-ponownie Edward zabrał głos.Bracia w dalszym ciągu się nie odzywali.
-Nie jednakże możecie się przyglądać a pomóc mi w zdobyciu potrzebnych składników do eliksiru-odrzekł Michael.
Damon zmarszczył brwi.Stefan zesztywniał na nowo.Edward uniósł brwi.Starał się wyczytać z myśli chłopaka czegoś na ten temat ale natrafił tylko na blokadę co go totalnie wkurzyło.Acz kol wiek nie dawał tego po sobie poznać.Uśmiechnął się do niego łagodnie.
*
Bella siedziała na lekcji francuskiego totalnie pochmurna.Nie było jej najlepszej przyjaciółki Eleny-to już od dłuższego czasu,jednak nie zdążyła przywyknąć i miała złudną nadzieję,że Elena siedzi dwie ławki przed nią jak zawsze i nabija się z sąsiadką z ławki z kolejnego słówka,które wydawałoby się jej śmieszne w wymowie.Na dodatek nie było Edwarda ani Stefana.Patrzyła na blat swojej ławki i nie słuchała o czym mówi nauczycielka.Utkwiła w niej wzrok i modliła się żeby lekcje jak najszybciej się skończyły.Pragnęła wrócić już do domu i szybko spotkać się z Edwardem.Z rozmyślań wyrwał ją dzwonek na przerwę.
Poszła w kierunku stołówki.Wzięła tacę z obiadem i butelkę lemoniady.Usiadła w odosobnionym miejscu,tak jak zawsze lubiła,przynajmniej póki nie poznała Eleny,Stefano i Edwarda.Od tamtej pory siadali zawszę we czwórkę.Zapatrzyła się w okno.Nagle przed oczyma przeleciał jej jakiś cień.Poruszył się z taką prędkością,że Bella miała wątpliwości czy w ogóle coś widziała.A może miała zwidy?Na zewnątrz panowała wyjątkowo ładna pogoda jak na jesień.Nawet świeciło słońce.Bella chciała to sprawdzić.Była długa przerwa,w związku z czym Bella nie obawiała się,że spóźni się na zajęcia.Zresztą przed nią była ostatnia godzina.Wyszła z budynku i rozejrzała się wokół czy kogoś nie ma,ale nikogo nie ostrzegała.Ulica była pusta a przed Bellą był tylko parking pełen samochodów.Obeszła placówkę dookoła i NIC!Zatrzymała się przed oknem,w którym siedziała gdy zauważyła to dziwne coś,o ile to było coś.Zauważyła w jednym z lusterek samochodów na parkingu jakaś postać.Podeszła w miejsce skąd dochodziło odbicie w lusterku.-Nie bój się jesteś dziewczyną wampira,więc czego się obawiasz-powtarzała sobie w myślach by dodać sobie samej otuchy.Znowu nic.Kiedy się odwróciła zemdlała.
*
-I mamy to zdobyć?-zapytał Damon śmiejąc się w oczy Michaelowi.
-Tak-odpowiedział hardo,stał w luzackiej pozycji i mówił tonem,który brzmiał całkiem serio.Sprawiał wrażenie,jakby przebywanie w domu z wampirami było czymś normalnym,jakby ich obecność w ogóle go nie ruszała.Zupełnie jakby był w domu śmiertelników na kawie i ciasteczkach.
-Ucho jelenia,nos wilka…?-Co to do jasnej cholery ma być?W kulki sobie lecisz?To jakiś żart?!-wybuchał Damon z każdym przeczytanym składnikiem do eliksiru.
Edward wpatrywał się w listę z równym niedowierzaniem.Tylko Stefan nie okazywał emocji w końcu rzekł-Po co ci części ciała zwierząt odpowiadające za ich wyczulone zmysły?Chcesz stworzyć monstrum,które ją odszuka?-powiedział głosem wypranym z jakich kol wiek emocji.
-Nie-uciął i odezwał się znowu-To magiczny eliksir,kiedy wyleje się go na jej rzecz powinno ją to tu sprowadzić.Dziewczyna powinna się zmaterializować,przenieść się z miejsca w którym się znajduje…-przerwał ponieważ wtrącił się Damon-Raczej z więzienia,the big-gest Beach of the world!-Wszyscy go zignorowali,Michael kontynuował-…i pojawić się tu cała i zdrowa.To coś w rodzaju magicznego portalu-dodał.
Stefan pokiwał głową.Edward bacznie obserwował twarz czarodzieja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz