niedziela, 15 marca 2015

XVI Decyzja

Rozdział 16
  Decyzja
Kolejna doba upłynęła z nią następna.Doby przemieniły się w tygodnie.Od nieudanej akcji niewątpliwie złej przepowiedni minął miesiąc.
Jenna nie traciła nadziei,Jeremy był spokojniejszy znając prawdę,o które ich ciocia nie wiedziała,nie mnie jednak również się zamartwiał gdzie podziewa się jego starsza siostra.Stefan i Edward coraz częściej chodzili na polowania.Zdawali sobie sprawę,ze są w ekstremalnej sytuacji i nie mogła sobie pozwolić na słabość.W każdej chwili muszą być gotowi,jeżeli taka okazja się zdąży nie można jej zmarnować.zaraz za Stefanem najgorzej znosił to Damon.Pomijając fakt,że coś czuł do Eleny to nie mógł uwierzyć,ze Katherine znowu była górą a co najdziwaczniejsze widział przyszłość.Czuł to!Nie rozumiał dlaczego ta wizja się nie sprawdziła?Taka podobna,a taka odmienna.Wiedział,ze kłopoty pojawią się wraz z przybyciem mgły.On to widział!Elena w śnieżnobiałej sukni,Katherine w szkarłatnej czerwieni,ale on widział,że Elena zostanie przez niego uratowana a Katherine polegnie bo Edward będzie znał każdy jej ruch.Dlaczego oni polegli?Jak ona mogła zatuszować swój każdy krok przed umiejętnościami Edwarda Cullena?To wszystko jest bezsensu!Podsumował swoje rozmyślania Damon krążąc jak głodny niedźwiedź po lesie.
                                         *
Elena obudziła się w tym samym ponurym pokoju.Omal nie zemdlała widząc siedząca na rogu łóżka wampirzycę,która się jej przygląda.
-Katherine-wymamrotała dziewczyna łapiąc oddech i trzymając rękę na klatce piersiowej.
-Musisz mi powiedzieć co widziałaś-mówiła tym samym beznamiętnym głosem co zawsze.Elena zdołała się już do tego przyzwyczaić.
Jestem tu już miesiąc a ona jeszcze nie powiedziała mi na czym polega ta cała maskarada.Jaki wybór?Co ja mam do tego?Jeżeli ona mi tego nie powie ja nie wyznam jej co widziałam-postanowiła Elena.
-Dobrze,w takim razie ty powiesz mi to o co cie proszę od początku mojego pobytu tutaj.
Wampirzyca zacisnęła szczeki.Na pięknej twarzy pojawiła się zmarszczka,gdy zmarszczyła czoło,najwyraźniej nad czymś się zastanawiając.Po kilku sekundach padła odpowiedź-ZGODA.
                                     *
Bella stała na korytarzu i opierała się o swoją szafkę.Spoglądała na Michael’a.On jednocześnie spoglądał na nią.Zarumieniła się.Pamiętała jednak o tym co mówił Edward wiec odwróciła się do niego plecami i podążyła do swojej klasy.
                                   *
Edward i Stefan wrócili z polowania.
-Gdzie jest Damon?
-W północnej części lasu.Tak jak zawsze zastanawia się co miesiąc temu poszło nie tak.Nic ważnego-odpowiedział Edward.
-A Bella?
-W szkole.
-Nie boisz się o nią?No wiesz ten cały Michael Ralph…-podjął nieśmiało temat Stefan.
-Ufam jej-Stefan usłyszał w odpowiedzi.Jednak nie brzmiało to przekonująco.Raczej jakby sam się zapewniał i wmawiał sobie,że tak jest.Stefan nie zamierzał w dalszym ciągu drążyć w temat.Jednocześnie wiercąc przy tym dziurę w brzuchu przyjaciela.
-Musimy działać,nie możemy dalej czekać na okazję.Już wcześniej ją zmarnowaliśmy kolejne miesiące mogą przeistoczyć się w lata.A nawet…Elena może…no wiesz-nie przechodziło mu to przez gardło.Ale do Stefana doszło to co miał do zakomunikowania.Podziałało to na niego jak piorun z nieba.
-Potrzebujemy czarodzieja…-Stefan powiedział na głos swoje myśli.
Edward zmarszczył brwi.
-Niestety wiem kto może okazać się pomocny.Stefan uniósł głowę.
                            *
-No więc…
Wampirzyca siedziała z nogą przełożoną na nogę.Teraz przypominała bardziej osobę niż zwierzę.Jej oczy były barwy jasnego fioletu.Oznaczało to,że musiała się pożywić.Oczy świdrowały jej nerwowo to na prawo,to na lewo.
Elena siedziała w skupieniu.Jej wyraz twarzy był wyczekujący.
-Mogę ci ofiarować dar wieczność,bądź pozostawić cie w tej postaci,w której jesteś.Wybór należy do ciebie.Zdecydujesz gdy powiem ci to co mam do powiedzenia-odparła,ale jej głos nie był tak beznamiętny i obojętny jak zawsze.Było to jednoznaczne z tym,że decyzja Eleny nie jest jej obojętna.
                            *
Bella siedziała na lekcji Hiszpańskiego kiedy ktoś rzucił w nią karteczką.Najwidoczniej była wydarta z zeszytu.Pisała na niej następująca wiadomość;
Hej Bells!
Co się dzieje?
Nie odzywasz się do mnie od dłuższego czasu ;(
Powiedziałem coś nie tak?
Michael R.
Bella przygryzła wargę.Z cisnęła kawałek papieru w ręce.Po minucie bicia się z myślami postanowiła mu odpisać.Miała świadomość,ze Edward by tego nie pochwalał.Ale ona miała to gdzieś?Zasady także.Jej przyjaciółkę porwała jakaś stuknięta wampirzyca.Jej chłopak nie chodził do szkoły i mało spędzała z nim czasu…Co ma do stracenia?Ralph to była jej ostatnia nadzieja.
Na twarzy pojawił się grymas.Złość pomieszana ze zdezorientowaniem.
Wyrwała kawałek papieru w kratkę z ostatniej strony zeszytu od przedmiotu i niestarannym pismem nabazgrała odpowiedź.
Wszystko gra.Po prostu nie możemy się tak często spotykać jak dawniej;(
Ale spotkajmy się dzisiaj o ósmej w bibliotece;D
Bella”)
Michael natychmiast przeczytał karteczkę,którą Bella niezdarnie rzuciła mu na ławkę.
Posłał jej ciepły uśmiech i puścił perskie oko.
                        *
-Jak wiesz kazałem się trzymać Belli z daleka od nowego chłopaka w szkole,prawda?-zaczął Edward wpatrując się w jeden punkt.Jego twarz była nieprzenikniona.
-Michael Ralph-odparł Stefan,nadal nie rozumiejąc co ma piernik do wiatraka.
-Michael…jest…czarodziejem
                        *
-Myślisz,że jestem suką,która złamała serce twojemu chłopakowi i Damonowi.Masz wrażenie,że porwałam cię dla czystej przyjemności.Widzę w tym interes tylko dla siebie.Zdradzisz mi to co widziałaś w źródle a ja w zamian nic ci nie powiem.Myślisz,że chcę ci zrobić krzywdę,pożywić się tobą jak każdym pierwszym lepszym człowiekiem.Ja Katherine Pierce,żyjąca w 1648 roku.-To wszystko to jedno wielkie k ł a m s t wo!!!!!!
Znam cie lepiej niż przypuszczasz.Nie czytam w myślach jak Edward.Nie nazywam się Katherine.
Elena zamarła i z cisnęła ręką ramę łóżka a paznokcie przejechały ze zgrzytem po fakturze.
Nazywam się Elena Gilbert…tak jestem tobą-zapadła grobowa cisza.
                      *
-Wyczytałeś to z jego myśli?-zapytał Stefan oszołomiony.Spoważniał i spojrzał na twarz Edwarda.Emanowała bólem.
-Nie…zna czy nie tylko.Obserwowałem go,żeby mieć pewność z kim się zadaje Bella.Żeby…była bezpieczna.
Przyłapałem go w domu.Ma biblioteczkę przepełniona księgami zaklęć tych zakazanych również.A z jego myśli wyczytałem także coś fałszywego,sztucznego.Ten zgrzyt był ledwo wyczuwalny,ale odnoszę wrażenie,że nie ma czystych zamiarów wobec Belli.
-To dlatego chciał się do niej zbliżyć?-zapytał Stefan.
-Tak przypuszczam.Ale jeżeli tylko tak możemy ocalić Elenę jestem gotów nawiązać z nim kontakt,rozpocząć współpracę,Jednakże nie ufam mu i będę go obserwował na każdym kroku.
                    *
-Niewierze ci…Jak możesz być mną?Ja nie żyłam w czasach Stefana i Damona.Nie wyglądasz jak ja,jesteś starsza,jesteś wampirem…Sama się przemieniłaś?To stek bzdur!…-wybuchła Elena nie wierząc na jaką odwagę się zebrała i nie poznając swojego głosu.Oczy miała zalane łzami.
-Nie dałaś mi dokończyć!-przerwała jej wybuch histerii i zmroziła ja lodowatym,fioletowym spojrzeniem.
 Elena nie przestała płakać ale zamilkła.
Wampirzyca podjęła opowieść-Nie miałam wyboru jaki teraz masz.Nasza historia jest dramatyczniejsza i o ile się nie mylę czeka cie to za trzy lata.Elena spoważniała.Teraz zdała sobie sprawę o ile starsza jest od niej wampirzyca.Nie wiedziała czy chcę tego wysłuchiwać i na ile Katherine,czy kim ona  tam jest opowie to przekonująco.
-Kiedy byłam szczęśliwa i myślałam,że niczego już mi nie zabraknie pojawiło się zło.Byłam tylko człowieczkiem,bezwartościową istotą nie mogącą nic z tym zrobić.To była ona Katherine!Przybyła się mścić.Zabijała po kolei…Jenna,Jeremy…Bella.Edward nie zdołał jej uratować,a za bardzo kochał Bellę i nie chciał narażać duszy Belli na potępienie.Nie pogodził się ze stratą.Opuścił Vancouver i Stefana,także Damona.Bracia cierpieli,ale musieli się skupić.Chcieli mnie bronić,nie dopuścić do mojej śmierci.Niestety złapała nas w pułapkę!Zabiła Damona a potem Stefana.Mnie zostawiła w tej lichej postaci!Stwierdziła,że lepiej będzie jak umrę bez najbliższych pozostawiona w ludzkiej postaci,przecież dar nieśmiertelności byłby nie potrzebna nagrodą.Uciekła z miasta,wcześniej zabijając jeszcze kilka osób.Musiała się pożywić-W jej oczach zabłysły jakieś iskierki,przypominały jakiś płomień.Cierpiała a z jej oczu pociekła łza,czerwona łza.Elena przyglądała się jej badawczo.Nadal nie wiedziała co o tym sądzić.Słuchała dalej-Podążyłam na cmentarz,pomodlić się do grobów rodziców a także Jenny i Jeremy’ego.Zalała mnie fala żalu i bólu.Przesiedziałam tam całą noc,błagając o śmierć.Cóż mi więcej pozostawało?-Spojrzała na Elenę.Dziewczyna zdała sobie sprawę,że zrobiłaby tak samo.W oczach wampirzycy ponownie zakręciła się czerwona łza.Elena odwróciła wzrok i czekała na dalszy ciąg-Jednak ona miała rację.To była najlepsza kara i ból jaki mogła na mnie sprowadzić.Nie umarłam.Zmarzłam,ale następnego dnia nie byłam już na cmentarzu.Byłam w szkole,szkole magii.Uratował mnie jeden z czarodziejów.Nie wiem jak?Wmurowało mnie,że poza wampirami istnieje jeszcze coś…ale to prawda Eleno,istnieją czarownice,wilkołaki,elfy,krasnoludki.Harry Potter to niezupełnie ściema-zaśmiała się gorzko a na kremową suknię spadły kolejne łzy,pozostawiając szkarłatne ślady łez.Owe strofy nauczyły mnie wielu sztuczek.Jak używać odpowiednio mocy wampirów,znikać,pojawiać się,być silniejszą od Damona,tworzyć iluzje,oczarowywać ludzi tak aby wmówić im,zeby coś dla mnie zrobili.Przepraszam,że wykorzystałam te moc na Belli,tak jak i za to,że posunęłam się do radykalnych,a nawet podłych metod by cie tu sprowadzić-ciągnęła.
-Pomogli mi cofnąć się w czasie tak aby nie zaszkodzić temu co się już wydarzyło mnie,aby nie namieszać w czasoprzestrzeni-wymamrotała-Tak jak mówiłam to od ciebie zależy co zrobisz.Możesz powiedzieć mi co zobaczyłaś i oznajmić,ze nic nie zmieniasz.Przeżyć to co ja i wrócić tu za jakiś czas jako ja.Albo…dokonać innego wyboru.Zamienić się w wampirzycę i nie dopuścić do śmierci Stefano,Jenny,Jeremy’ego,Belli…wszystkich. Elena po wysłuchaniu tego była prawie pewna,ze wampirzyca nie kłamie.Jednak jeden szczegół oddalał od tej myśli.Po co jej źródło,skoro mówiąc to mnie,zmieniłabym naszą przyszłość i innych także.
-Wierze ci-zdołała wydusić z siebie Elena.
Wampirzyca uśmiechnęła się blado.Twarz miała od krwawych łez,przykleiły się do niej niektóre kosmyki włosów.
-Ale…jednej rzeczy nie rozumiem…wizja w źródle,w ogóle nie odnosi się do tego,nie łączy się z niczym,po co ci ta wiedza?
-To warunek.Musze powiedzieć czarodziejowi,któremu zawdzięczam życie i przemianę jaka jest przyszłość Twoja przyszłość.Dzięki temu zgodzili się abym cofnęła się w czasie-wyznała.
-W takim razie…-Elena zawahała się.Jednak odpowiedź wydawała jej się logiczna,a przyszłość zapowiadała się masakrycznie.Za bardzo wszystkich kochała by narażać ich życie stąd odpowiedziała prawie bezgłośnym głosem-Tak…Chcę abyś mnie przemieniła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz