niedziela, 15 marca 2015

XIII Wspomnienie

Rozdział 13
Wspomnienie
Elena obudziła się w swoim pokoju.Nie widziała się ze Stefanem od przyjazdu.Pamiętała,że pozostawił ją wraz z bagażami i mówił,że musi jak najszybciej iść na spotkanie.Ale z kim?Uznał,ze lepiej aby nie wiedziała.Pożegnał ją całusem i wybiegł jak oparzony.Była zła,ze nie jest z nią szczery.Musiał wiedzieć,ze jest silną dziewczyną.Chodzi z wampirem więc musi być przygotowana na każdą ewentualność.Toteż z kim chodzi na spotkania tez powinna wiedzieć.nie zależnie od tego z kim to miał się spotkać.Trolem,wróżką,czarodziejką,Harrym Potterem.Nawet…ledwie przechodziło jej to przez myśl z żeńskim głosem ze słuchawki.Martwiła się,nie dawał znaku życia itp.
Postanowiła gdzieś wyjść.Las!To było pierwsze na co mogła wpaść.To jak mój drugi dom-pomyślała-Tam zawsze się oczyszczam,mogę beztrosko błądzić myślami-rozpogodniała na samą myśl.
Jenna była w pracy Jeremy u kolegi to też była sama w domu.Tym bardziej musiała gdzieś iść bo zanudziłaby się na śmierć.Nagle przypomniała sobie o swojej najlepszej przyjaciółce Belli.Kawał czasu się nie widziały i nie rozmawiały.Może zamiast do lasu się do niej przejdę-chodziło jej pogłowie,dręczyło ją sumienie-A jak jest z Edwardem?-zwątpiła-Hmm…tak czy siaki tak się do niej dzisiaj wybiorę,najpierw LAS!-uśmiechnęła się do swoich myśli.
Nie bo było szare,chmury ciemne,nie zapowiadało się na deszcz,jak wczoraj,była to po prostu kolejna,jesienna pogoda.Promyki słońca były widoczne gdzie nie gdzie między kłębami chmur,co dodało otuchy.Założyła czarną,skórzaną kurtkę,czerwoną bluzkę z długim rękawem i czarne rurki.Miała rozpuszczone włosy,jak zawsze.Nie przepadała za ich upinaniem.N nogach standardowo czarne trampki.Zawiesiła przez ramie brązowa długa torbę i włożyła do niej komórkę,chusteczki higieniczne i inne duperele,z którymi kobieta jest nie rozłączna a są to podstawowe akcesoria.
Wyszła z domu i szła długa uliczką.Wdychała świeże powietrze pełną piersią.Obserwowała co się wokół dzieje.Już dawno nie wyglądała przez okno,nie patrzyła co robią ludzie na jej osiedlu,jak dawniej,kiedy to było jej codziennym zajęciem.Przejmowała się sprawami przyziemnymi.Nie wiedziała o sekrecie Edwarda,Damona i Stefana.Nie wiedziała o istnieniu wampirów.Te czasy pamiętała jak przez mgłę.Dzisiaj nie wyobrażało sobie choćby dnia bez Stefana a co dopiero życia.Nie brakowało jej dawnego stylu życia.Cieszyła się z tego coda jej jej los w prezencie.Przyznawała jednak,że fakt iż jakaś rąbnięta wampirzyca(nawet nie wie jak ona wygląda,pewnie jakby urwała się z psychiatryka)ugania się za nią,a nawet wyznaje jej przez telefon,ze chce jej śmierci.Oprócz tego,ze jeżeli ona nie odda się w ofierze jej najbliżsi poniosą za to karę,innymi słowy zginą.
Zdawała sobie sprawę,ze ten dzień nadejdzie i chociaż nic nie mówiła Stefanowi,to z każdym dniem przygotowywała się na to.Wcześniej,nie myślała tak na serio o śmierci,nawet nie przejmowała się,że jej chłopak jest nieśmiertelny.Wiecznie młody i piękny!Nie czuła potrzeby zamienienia się w wampira dla niego czy ich przyszłości.Chciała żyć dalej.Potem przyszedłby czas na zamartwianie się,że ona z każdym dniem się starzeje.Lecz gdy w grę wchodziła śmierć za bliskich nie było mowy o myśleniu o tym później,czy odkładaniu t e g o na potem!
Szła tak zagłębiona w rozmyślaniach,że nie zdała sobie sprawy,że już jest w lesie.
Nagle ujrzała coś znajomego,a zarazem miała wrażenie,ze nigdy wcześniej tego nie widziała.Zobaczyły jakby tajemnicze przejście.Początek ścieżki porośnięty gałęziami drzew i liśćmi paproci.Poczuła magnetyczne przyciąganie jak miesiąc wcześniej.Uświadomiła sobie,ze już tu była.Głowa zaczęła jej pulsować,gdy próbowała sobie przypomnieć co się działo.Czyżby to był temat tabu?Stało się wtedy coś tak obrzydliwego,ze Stefan musiał wykasować jej pamięć?-Zastanawiała się,ledwo idąc na nogach.Były jak z waty.Szła ta samą ścieżką,która w pewnym momencie się zwężały.Przechodziła przez ten sam pień drzew na drugą stronę.Pod nią płynął strumyk.Doszła do źródła.W momencie gdy spojrzała na taflę wody i wodospad wszystko było jasne.Przez głowę przebiegały jej obrazy,jeden po drugim.Ona idąca tą drogą,którą tu przed chwilą doszła.Magnetyczne przyciąganie,spokojny,lekki wietrzyk.Szczęście,które ją ogarniało.Wreszcie…kulminacyjny moment,dotknęła tafli wody.Zamroczyło ją,ostrość obrazu z najwyższej jakości stała się najniższą.Jednak w porównaniu do poprzedniego razu teraz wszystko było wyraźniejsze.Nie pamiętała zbytnio co wtedy widziała rozpoznawała ledwo po elementach.Damon idący lasem wraz ze Stefanem,ta ścieżka co ona.Doszła do wniosku,że musieli jej szukać,wcześniej nie widziała tego odcinka przyszłości,chociaż w zasadzie przeszłości.Przecież to wszytko miało już miejsce.Widziała siebie jadącą samochodem wraz ze Stefanem w deszczową pogodę.Rozpoznała ten obraz to było wydarzenie,które miało miejsce przed wczoraj.Jechali nad morze do domku nad jeziorem.Ostatni raz gdy tu była też to widziała.Ostatni obraz wstrząsnął nią podobnie jak wtedy.Był na nim Damon w deszczowa pogodę z błyskawicami-Musiało to być również przedwczoraj-doszła do wniosku- i wtedy ja wmurowało dyskutował z…Eleną,która była w fioletowej obcisłej bluzce,przez to,że padał deszcz na bluzce rysowało się jej nagie ciało.Miała loki i świecące oczy.Przypominała diabła.To nie może być prawda!-wzdrygnęła się.To się jeszcze nie zdarzyło-tłumaczyła sobie.To nie może być prawda,ja nie mam loków,moje oczy nie są jak u diabła.Taka pogoda identyczna była przed wczoraj.Obrazy się ucięły w momencie gdy ujrzała siebie odskakująca od strumienia.Teraz było tylko gorzej.Widziała siebie rozpaczliwie wołająca o pomoc.Skulająca się w kłębek i wycieńczoną.Nagle ujrzała Stefana i Damna,którzy przyszli jej z pomocą.Zdała sobie sprawę,ze to musi być potwierdzenie przyszłości jaką ujrzała.Oni na prawdę szli po nią.Szukali jej.Było to dokończenie tego co widziała w tafli wody.Otworzyła oczy i przetarła je.Obrazy zniknęły.Stała jak słup soli i uświadomiła sobie,ze to źródło odtworzyło dla niej wspomnienie tamtego miesiąca.Wystarczyło,że chciałam sobie przypomnieć-mruknęła pod nosem na głos.A jeżeli teraz zamoczę dłoń,to czy będę pamiętać?Widzieć?Jeżeli nie to poproszę aby sobie przypomnieć-przechodziło jej przez głowę.Ma się jedno życie-powiedziała sama do siebie i usiadła po turecku przed taflą wody.Zamoczyła dłoń.
                     *
Bella ponownie wybrała się do biblioteki,oczywiście bez wiedzy Edwarda.Był napolowaniu,dlatego nie miał jak jej śledzić.Miała nadzieję,że zastanie Meachela Ralph’a jak poprzednio.Jednak się myliła.Nigdzie go nie dostrzegła zrezygnowana wyszła z budynku.
                    *
Elena widziała następujące obrazy;Siebie,pokój Stefano,Damona na łóżku,ona na cmentarzu,płacząca nagle wszystko zawirowało.Obraz stawał się nie widoczny wypełniła go mgła.Elena oderwała rękę od źródła.W porównaniu do pierwszego raz ubyła w pełni świadoma,tego co ujrzała.Pamiętała każdy obraz co do joty.Nie wiedziała tylko co oznaczała ta mgła i dlaczego przez to wszystko zaczęła jej lecieć krew z nosa.
                  *
Edward okłamał Bellę,nie poszedł na żadne polowanie.Obserwował Michaela od początku jego znajomości z Bellą.Dzisiejszego dnia także.Wyczuwał w nim coś niepokojącego,jakąś tajemniczą moc,wręcz energię.Wiedział,ze gdyby Bella wiedziała co on teraz wyczynia i o co osądza Michaela nieziemsko by się na nie go wkurzyła,tak wkurzyła-zdenerwowała z pewnością nie oddaje tego jak by się poczuła i nieuniknione,ze spiorunowałaby go tym,swoim oskarżycielskim,pięknym orzechowym spojrzeniem.Och…Te jej oczy-rozmarzył się przez moment,Kochał ją tak niewyrażalnie,chciał o nią dbać i troszczyć się na wszelkie sposoby.Wykonalne jak i mniej.Ukrywał się w gęstwinie krzaków przed domem PODEJRZANEGO przez jakieś piętnaście minut.Miał nadzieję,że niezastanie go przypadkiem ze swoją Bellą.Słodką,ukochaną i tak kruchą.Serce zabolało go na samą myśl.Wreszcie coś zaczęło się dziać.W jednym z okien spostrzegł jakieś dziwne światła,Rozejrzał się dookoła czy nie przechodzi tędy żaden człowiek.Po krótkim czasie zrozumiał,ze nie ma żadnej żywej duszy,po za wampirem i Michaelem rzecz jasna.Na paluszkach i z wielką ostrożnością wspiął się na drzewo obok okna,w którym paliły się kolorowe światła i dobiegały dziwne głosy.Usiadł na jednej z solidniejszych gałęzi,sięgających tuż do okna.Oparł się o drzewo,pozycja w jakiej siedział przypominała kociaka,szykującego się doskoku.Przysunął się do okna jeszcze o kilka centymetrów i ostrożnie zajrzał do pomieszczenia.Starał się skumulować całą swoją wampirzą moc,aby wyostrzyć wzrok,by móc dojrzeć co się tam dzieje.Przez moment zdawało mu się,ze chłopakowi grozi niebezpieczeństwo jednak po minucie zdał sobie sprawę,że tonie kto inny jak sam Michael Ralph jest niebezpieczeństwem.W oknie dostrzegł chłopaka odwróconego tyłem do okna.Zza jego ramienia rzucił okiem na pomieszczenie,w którym chłopak się znajdował.Był to spory pokój w zachowany w czarnej tonacji barw.Na ścianie po lewej stronie wisiały regały,ciągnące się na długości całej ściany,w szerz i w z dłuż,na których stały książki w grubych oprawach i kolorowych barwach,ustawione w porządku alfabetycznym.Edwardowi udało się dostrzec tytuł jednej z nich-”Księga zaklęć”Zamarł.Dopiero teraz dotarło do niego co robi chłopak i co oznaczają światła w pokoju wraz z dobiegającymi dźwiękami.Michael Ralph,był to nie kto inny jak czarodziej i właśnie teraz czarował,a Edward go na tym nakrył i bezczelnie się temu przyglądał.Od początku to pomieszczenie nie przypominało pokoju,w jakich śmiertelnicy przebywają,czy śpią-podpowiadały mu myśli.Od razu wiedziałem,ze nie można mu ufać-tłumaczył sobie,po czym jednym zgrabnym i zwinnym ruchem,niczym kot zeskoczył z drzewa na równe nogi i niezauważony,w wampirzym tempie zniknął.
                *
Elena otrząsnęła się z transu,a może nawet ze stanu osłupienia w jakim była po zamglonych wizjach i obrazach jakie ukazało jej źródło.Nie zaprzeczalnie wiedziała,ze wskazuje ono przyszłość.Jej przyszłość.Niektórych obrazów nie rozumiała.Niewątpliwie jednak doskonale pamiętała co widziała w porównaniu do pierwszego razu.Wstała rozglądając się dookoła,wdychając świeże,leśne powietrze pełną piersią i zachwycając się urokami lasu.Promienie słoneczne przeszczepiały się przez złociste i zielone korony drzew,oraz przez brązowe pnie.Trawa pod jej nogami kołysała się w rytm ciepłego wiatru a ptaki ćwierkały i śpiewały wesoły rytm.Wszystko wkoło tchnęło życiem.Elena tak się zasłuchała,ze nie zdawała sobie sprawy,ze słyszy jeszcze jeden dźwięk,dźwięk nie pasujący do wszystkich innych z pośród leśnej ciszy,dźwięk bicia swojego serca.
Wstała i podążyła ścieżką w drogę powrotną.
              *
 Stefan siedział w salonie i rozmyślał,jednak nie za długo bo z tych rozmyślań wyrwał go Damon.
-Ooo braciszek tutaj?
Stefan nawet się nie poruszył.Nie miał ochoty na sprzeczki i odpowiadanie na zagrywki.
-Co to?Żadnej ciętej riposty?Myślałem,że dotrzymujemy towarzystwa Elenie-powiedział głosem,przepełnionym ironią.W oczach rozbłysły płomienie.
-Nie rozumiem co nią kieruje-odezwał się wreszcie.Wyglądał na nadal pogrążającego się w rozmyślaniach.
-Nasza the big-gest beach of the world,chcę udowodnić,że jest silną i nie zależną wampirzycą-powiedział,udając,że mówi poważnie,ale mu nie wyszło bo po chwili zaśmiał się w niebo głosy-Chcę nas zastraszyć i ogłupić.Chcę abyśmy zachowywali się jak ty teraz-zaśmiał się krótko i posłał mu pogardliwe spojrzenie.
Stefan ignorował słowa brata,tak jak on nabijał się ze słów Stefana.
-To już nie jest zwykłe przekomarzanie się to była groźba.Jest silniejsza,ma nas w garści musimy ja jakoś przechytrzyć.Tylko nie wiem jak.Elenie grozi niebezpieczeństwo-ciągnął z każdym zdaniem mówiąc z większą determinacją.
Damon usiadł obok niego w luźnej pozie.Stefan nie spuszczał wzroku z punktu,w który się wpatrywał.
-Z taka beznadziejna mocą na pewno nic nie wskórasz-odezwał się aroganckim i przemądrzałym głosem Damon.Tym którym zawsze się wywyższał.Miał się za najpotężniejszego wampira w mieście,póki ona się nie pojawiła.Nie wierzył,ze ktoś taki może być od niego silniejszy.On Damon Salvatore,łowca,zabójca,drapieżnik,niepokonany,zawsze silniejszy pokonany z taką mocą?To co mógł zrobić jego mały braciszek,nie mający w ustach i w swoich żyłach ludzkiej krwi?Żałosne-pomyślał Damon.
Stefan wstał bez słowa i wyszedł.
             *
Edward siedział w pokoju Belli.Kiedy weszła do pustego domu,zatrzasnęła za sobą drzwi i podążyła do kuchni coś zjeść,niczego nie podejrzewała.Podążyła na górę po schodach,nieszczęśliwie-jak zawsze,potykając się przy tym weszła na górę.Dopiero kiedy zapaliła światło i dostrzegła w swoim pokoju Edwarda na łóżku przeszedł ją dreszcz poczuła,ze serce omal nie wyrwało jej z piersi.Powinna była się przyzwyczaić do tego.Praktycznie coraz częściej Edward tak robił.Mimo wszystko ją przestraszył.Ręce miał ułożone za głową.Nogę położoną na nogę.Głowa swobodnie spoczywała mu na jej poduszkach.Wzrok utkwiony w suficie był nieprzenikniony.Oczy świeciły barwą miodu.Świadczyło to o tym,że się pożywiał,co uspokoiło Belle.Miała świadomość,że będzie mu łatwiej z nią przebywać.Edward był na polowaniu,co prawda tylko dlatego,zeby Bella nie odkryła prawdziwego powodu dla którego Edward nie towarzyszył jej cały dzień jak zazwyczaj.Wskoczyła jednym susem na łóżko i położyła się obok niego.Objął ją ramieniem a ona wtuliła się w niego,jednak nawet na nią nie spojrzał.Zaniepokoiła się.Może to był za śmiały ruch-dręczyła się w duchu.Jego kąciki ust lekko uniosły się do góry w lekkim uśmiech.Zatopił twarz w jej brązowych lokach i pocałował w głowę.To ją uspokoiło.Próbował ułożyć w głowie co jej powiedzieć,aby trzymała się z daleka od Michaela,ale nic co by poskutkowało nie przychodziło mu do głowy.Leżeli tak razem w ciszy,która dla Belli trwała wieczność.Nie rozumiała co jego milczenie oznacza i co się za tym kryję.W końcu przerwała ciszę.Złapała go za podbródek i delikatnie uniosła go tak by na nią spojrzał.
-Edwardzie coś się stało?-zapytała niewinnie.
Spojrzał na nią z takim uczuciem i troską,ze jej serce zaczęło szybciej bić.Jego hipnotyczny wzrok i piękne rysy twarzy sprawiały,ze Bella się rozpuszczała a jej dusza była gotowa dla niego zrobić wszystko.
-Bello…jeśli cię teraz o coś poproszę…zrobisz to dla mnie?-zapytał swoim aksamitnym barytonem,któremu nie mogła się oprzeć.
-Tak-odpowiedział po chwili wahania-wahała się bo przeszła jej po głowie straszna myśl,ze Edward będzie chciał ja opuścić.
-Dla własnego bezpieczeństwa…-Elena przygryzła wargę,poczuła,ze się boi,ale dzielnie wytrzymała jego spojrzenie-…,że będziesz trzymała się od Michela Ralpha z daleka-ostatnie dwa słowa wycedził przez zęby.Bella pokiwała tylko głową i przytuliła się do niego,on wzmocnił uścisk i pocałował ją w czoło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz