niedziela, 15 marca 2015

IV Bal nadchodzącej jesieni

Rozdział 4
 Bal nadchodzacejJesieni

W Vancouver w szkole Hudson’s Bay High School co roku dnia 15 września odbywał się bal maskowy na cześć nadchodzącej jesieni.Salę gimnastyczną ozdabiano w kolorowymi balonami i kręconymi serpentynami-kontrastowały one z kreacjami pań i smokingami panów.Do każdej sukni gadżetem były różnego rodzaju maski-z piórkami,brokatem oraz barwami tęczy.Dla każdej dziewczyny marzącej by zostać królową balu było to spełnienie marzeń.Nie miało to mniejszego znaczenia także dla Eleny i Belli.Oczywiście planowały zaciągnąć tam swoich chłopaków.
Elena siedziała na swoim łóżku i przeglądała podręcznik od biologii w poszukiwaniu odpowiedzi na zadania w podręczniku,które zadała im pani Alissa McGllory do domu.Rozmawiała z Bellą przez telefon o jutrzejszym balu maskowym.
-Nie mogę się doczekać a ty?-Elena zapytała podekscytowana.
-Wiesz ja nie wiem czy przyjdę…
-Jak to?Cos się stało?-Elena zaniepokoiła się.
-Nic się nie stało!Tylko…nie specjalnie umiem tańczyć i nienawidzę takich imprez-odpowiedziała jej Bella z grymasem w głosie.
-Nie przejmuj się,też nie potrafię tańczyć.-zaśmiała się cicho do telefonu-Musisz przyjść nie zostawiaj mnie!-mówiła niemal,że błagalnym tonem-Poza tym to świetna okazja byś wyskoczyła gdzieś po raz pierwszy z Edwardem.
-Zobaczę jak będę się czuła, niczego nie obiecuję-upierała się przy swoim Bella.Nie da się ukryć,że wizja Edwarda z nią na balu była zachęcająca.
-Jeśli się zdecydujesz to chcę wiedzieć pierwsza.
-Będę pamiętać-zaśmiała się Bella.
-To pa!Muszę kończyć,bo mam do skończenia biologię.
-Do zobaczenia!-Bella pożegnała się i wyłączyła telefon.

                                                                     *
-Kto dzisiaj idzie na patrol o zmroku?-Dopytywał się gorączkowo Stefan.
-Na pewno nie ty.Choć z pewnością się do tego palisz.Nie wierzę ,że twoje odwiedzinki są czysto zawodowe-zachichotał Damon puszczając mu oczko.Stefan rzucił mu chłodne spojrzenie.
-Dobra wystarczy-Edward stanął miedzy nimi i uniósł ręce w górę-Ja dzisiaj pójdę.
Na twarzy Damona zagościł triumfalny uśmiech.Stefan kręcił oczami.
-Najlepiej będzie jak wyjdę już teraz-dodał spojrzawszy na braci i wyczytawszy im zmyśli,że emocję opadły.
Kiedy bracia zdali sobie sprawę,że wampir się oddalił Damon wstał.
-Co za  bufon!Ma się za Boga?Dziwię się samemu sobie,że reaguję na jego uspakajajanie,banie,sranie, jebanie-skończył naburmuszony.
-Właśnie dobrze.Nie mas z wyjścia.On i tak by cię powstrzymał nim zdążyłbyś podejść do mnie czy do niego.
-Niech udobrucha i przekonuje swoje wiewióreczki przed wypiciem ich krwi-Słuchajcie wy kłębki futra z rudymi kitami dajcie się zabić bo  wpierdol.Albo nie dajcie się zabić po dobroci bądź zginiecie w męczarniach!-mówił tonem jakiegoś dyktatora.
-Dosyć tego!-Wrzasnął Stefan
-Oooo…Ktoś wyszedł z siebie-posłał mu zawadiacki uśmieszek.
-Może trochę szacunku opity krwią bęcwale.Po pierwsze ani ja, ani Edward nie pijemy krwi z wiewióreczek.On pije ją z pum a ja z tygrysów.Po drugie gdyby nie on już dawno ja albo ty rozerwalibyśmy się na strzępy!
-Wyluzuj Stef…Tylko tak się droczę.
Wampir z powrotem usiadł w fotelu a Damon nie mógł wytrzymać ze śmiechu i uwierzyć w to,że wyprowadził z równowagi Stefana po raz pierwszy od bardzo długiego czasu.Przynajmniej do tak dużego stopnia.

                                                           *
Elena leżała na łóżku jak co noc nie zdając sobie sprawy,że ktoś ją obserwuje.Bynajmniej od czasu śmierci Agamnemnona.
Pisała w swoim pamiętniku.


14 września 2010
Drogi pamiętniku!
Kolejny dzień w jego towarzystwie.Jest taki tajemniczy,to przyciąga a zarazem odpycha.Nie jestem w stanie tego wytłumaczył.Mam wrażenie,że coś przede mną ukrywa..ukrywa przed całym światem,ale dlaczego nie chcę mi tego wyjawić?Jutro bal maskowy z okazji nadchodzącej jesieni.Mam nadzieje,że wtedy będęmiała okazję się do niego zbliżyć i z nim porozmawiać.Nigdy nie ma na to czasu,albo to on gdzieś znika.Nie cierpię braku szczerości a w Stefanie daje się to odczuć aż nader często!Mam nadzieje,że wszystko miedzy nami się ułoży.
Elena Gilbert
                                                                             
Odłożyła pamiętnik na biurko,zgasiła lampkę nocną i przykryła się kołdrą.Pół godziny później już spała.Edward stał na czatach przed jej domem.Uliczki były puste,nie było na nich żywego ducha.Chłopak nie wyczuł żadnego wampira w pobliżu.Przypadkowo nasunęły mu się myśli Eleny.-To dziwne,śpi a ją słyszę?-zaniepokoił się wampir.Usłyszał,że Elena strasznie przeżywa ba  nadchodzącej jesieni,o którym nie tylko ona i Stefan zapomnieli -on także.Było mu głupio,że nie zapytał Belli o pójście na bal,nie pomyślał.Na korytarzu w szkole nie w jednej głowie nastolatka przechodziły myśli tylko na ten temat.Zdenerwował się na siebie.Był tam całą noc,tak żałował,że dzisiaj nie mógł odwiedzić w nocy Belli.Wtedy na pewno zrekompensował by jej tę zniewagę atak?Kiedy zaczęło świtać zniknął w porannej mgle unoszącej się w mieście.
                            
                         *
Bella wstała smutna i zawiedziona-Nie dość,że zapomniał to jeszcze nie przyszedł w nocy!-oburzyła się na wampira.A tak już było dobrze.Ich przyjaźń przeobrażała się pomału w coś więcej.Zwłaszcza dzięki jego nocnym odwiedzinom.A teraz co?
Jednak bardziej się martwiła niż gniewała.Zdała sobie sprawę,że mogło coś się stać.Przypadków losowych nigdy nie brakuję.
-Bells wychodzę!-rozległ się głos Charliego w kuchni.
-Dobrze tato!Do zobaczenia!
Chwilę potem usłyszała trzask drzwi.Wstała z łóżka i powędrowała do łazienki.Kiedy przebrała się,umyła zęby i splotła włosy w kucyk,wychodząc dostrzegła Edwarda leżącego na jej łóżku.Przerażeniu ustąpił gniew i grymas na twarzy.Wampir widząc to podniósł się i stanął w nienaturalnie szybkim tempie przed nią.
-Co się stało?- zapytał ją troskliwie gładząc dłonią jej policzki i badając wzrokiem jej rysy twarzy.
-Dlaczego pytasz?Edwardzie,doskonale wiesz!
Wampir zaśmiał się cicho i spojrzał w jej oczy,wiedział,że to ją onieśmiela.
-Przepraszam!-odrzekł.
-Martwiłam się i…-urwała zastanawiając się nad czymś.
-Wypadło mi coś ważnego.Jeśli chodzi o bal nadchodzącej jesieni…wiem,że trochę na to za późno…Bello Swan czy zechcesz pójść ze mną na bal nadchodzącej jesieni?-zapytał
Bella zakołysała się z wrażenia.Prawie przewracając się i mdlejąc.Edward w porę złapał ją w ramiona i chociaż tego nie chciał przypominali parę,która skończyła taniec miłości i teraz partner powinien pocałować partnerkę.Zaparło im obu dech w piersiach.Bella zawiesiła swoje ręce na jego szyi.Przybliżała swoje usta do jego.Ich twarze dzieliło kilka centymetrów.Zdawała sobie sprawę,ze do zapieczętowania ich związku,który nie miał być przyjaźnią brakowało tylko tego małego szczegółu.Wampir ponownie zaśmiał się delikatnie,jego chłodny oddech był pieszczotą dla rozpalonych policzków ze wstydu,z powodu własnej słabości do niego.Pocałował ją w czoło i podniósł delikatnie,odsuwając się powoli by Bella nie poczuła się odepchnięta.Nie chciał ryzykować,stąd nie był gotowy na pocałunki.Nie wiedział jakby zareagował,czy nie obudziłby się w nim instynkt drapieżcy i nie rozerwałby jej na strzępy.Spazmatyczny oddech i łomot serca oznaczał,że Bella i tak przy bliższych spotkaniach z jego osobą musi dochodzić do siebie.
-Zgadzam się-uśmiechnęła się do niego promiennie.Było jednak widać,że jej entuzjazm opadł.
Edward był uradowany i otworzył drzwi  z pokoju do korytarzyka przed dziewczyną,wskazując grzecznie gestem dłoni by wyszła pierwsza.Wyszedł z nią na zewnątrz.Zatrzymał ją przed samochodem.
-Co robisz?-zapytała zdziwiona Bella.
Edward oparł się ręką o drzwi furgonetki Belli.
-Dzisiaj zawiozę cię ja-oświadczył i obdarzył ją zawadiackim uśmiechem,który tak kochała.
Otworzył drzwiczki swojego srebrnego volvo od strony pasażera i ponowił gest ręką.Bella usiadła niezdarnie w fotelu i zapięła pasy.

                                      *
W szkole panował chaos!W stołówce jak i na holu rozlegały się głośniejsze krzyki i rozmowy niż zazwyczaj.Huczało tylko od rozmów dotyczących balu!Elena chciała już wychodzić po zajęciach do domu,jednak Stefan ja zatrzymał.
-Tak Stefanie?-zapytała zdezorientowana.zatrzymując się przed wampirem.
-Czy możemy się przejść do lasu?-zapytał grzecznie i troskliwie się jej przyglądał.
-Jasne-w odpowiedzi uśmiechnęła się do niego.
Stefan złapał ją za rękę i powędrowali do lasu.Szli wąską ścieżką.
-Dlaczego chciałeś się tu spotkać?-zapytała przerywając ciszę.Zatrzymali się pod wysokim drzewem.Wokół nich był zielony raj pełen-jeszcze soczyście zaliścionych drzew i winorośli oplatających kory drzew i puste miejsca.
-Przepraszam,że tak późno.Chciałem zapytać czy pójdziesz ze mną na bal nadchodzącej jesieni?-spojrzał na nią.Była zapatrzona w korony drzew i piękną przestrzeń wokół nich.Obserwowała ptaki kąpiące się w promieniach słońca i oświetlone rośliny w pięknym oceanie bezkresnego słońca i błękitnego nieba,na którym nie widniała choćby jedna chmura.Stefan nie spuszczał z niej wzroku.Zdawał się być podenerwowany.Nie dawał nic po sobie poznać i podążał za jej wzrokiem.Dostrzegał piękno jakie ona,ale może nie do końca takie samo…
-Oczywiście-odpowiedziała po chwili i przybliżyła się do niego.
Stefan pocałował ją w policzek,chwytając za talię.Zawrócili i podążali,idąc przed siebie.
                                  *
Damon chodził po domu opity krwią jak zwykle.Wszedł do pokoju Stefana.Spostrzegł w nim smoking zawieszony na wieszaku.Zauważył w jego notatniku datę-15 wrzesień-Bal nadchodzącej jesieni-Trzeba się wbić- pomyślał unosząc brew do góry.-Czas poznać Elenę Gilbert.
Wyszedł z domu i zauważył dwie brunetki siedzące na ławce.Jedna piła kawę,druga mówiła coś do pierwszej.Były mniej więcej w jego wieku.Ulica pusta,mimo wszystko i tak nie chciał ryzykować.
-Dzień dobry paniom!-pokłonił się nisko.
Dwie spłoszone dziewczyny zaśmiały się i posłały mu uśmiechy.
-Może powiesz nam jak się nazywasz?-zapytała brunetka z kawą w dłoni,najwyraźniej próbując z nim flirtować.Trzeba przyznać- Damon Salvatore był tak uwodzicielsko przystojny ,jak opity krwią czy whisky codziennie.
-Nazywam się Gość do wzięcia!-zaśmiał się głupio wciskając się między dwie zainteresowane nim brunetki i obejmując jedną prawą ręką a drugą lewą.-To może wy zdradzicie mi swoje imiona?-zapytał z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy.
Brunetka po prawej stronie nazywała się Jessica a po lewej Trixy.
-Miło mi.Może wpadniecie do mnie?Mieszkam tam-wskazał wzrokiem dom dwa mieszkania dalej.
-Z chęcią!-tym razem odpowiedziała Trixy,a nie Jessica pijąca kawę.
Damon uradowany wstał z dziewczynami.Nie zmniejszając uścisku w pasie przycisnął je do siebie po obu swoich stronach i podążył do domu.

                             *
 Elena ubrała zieloną,długą,suknię.Podkreślała jej figurę,również odsłaniała co nie co.Całość przyozdabiała maska,pasująca do jej delikatnego makijażu.Włosy były rozpuszczone,ale dziewczyna je polokowała.Gdy rozległ się dzwonek do drzwi Jenna otworzyła je.To był Stefan.
-Elena już idzie-odpowiedziała i uśmiechnęła się do niego.Gdy wszedł do środka ujrzał Elenę schodzącą ze schodów.Szła z gracją trzymając się jedną ręką poręczy a drugą,przytrzymując skrawek materiału,u dołu sukni.Wampirowi zaparło dech w piersiach,ale jego uwagę przykuła jej twarz wraz z burzą loków.Zauważywszy jej nie proste włosy jakby przypomniał sobie o kimś kto go skrzywdził.Nie chcąc jej zranić i nic po sobie poznać skrywał swoje uczucia.Objął ją w pasie,zawiózł swoim czarnym samochodem i wprowadził na bal trzymając za rękę.Mimo wszystko Elena zdała sobie sprawę,ze jej ukochanego coś gnębi.
-Stefanie…Czy wszystko w porządku?
-W jak najlepszym-odpowiedział z pewnością siebie w głosie.Utonęła w jego oczach.Od tamtej chwili nie zadawała już pytań.Na balu nie zabrakło ich przyjaciół.Mimo tego jak Bella bardzo chciała uniknąć tańca i balu przybyła z Edwardem.Elena spostrzegła ją w pięknej niebieskiej sukience z rozpuszczonymi włosami i z błękitną brokatową maską,którą trzymała w dłoni.Edward podobnie jak Stefan miał na sobie smoking.Co rusz puszczano to szybkie kawałki ,to na zmianę wolne.Wszystko wyglądałoby świetnie gdyby nie ON!On pod rękę z jedną z brunetek,którą spotkał siedzącą na ławce.Towarzyszyła mu Trixy.
-Jak on tu wlazł!?-zdenerwował się Stefan widząc brata roześmianego od ucha do ucha w towarzystwie dziewczyny.
-Zaczarował ochronę.Wmówił im,że jest uczniem naszej szkoły.Ta dziewczyna nie musiała być zaczarowana by tu z nim dzisiaj przyjść.Zdaję się,że to jego kolejna…przekąska-ostatni wyraz Edward powiedział ciszej,ponieważ Bella i Elena zbliżały się w ich stronę.
-Coś się stało?-zapytała Bella zobaczywszy minę Edwarda.Swan jak zwykle zdawała się nie słyszeć tego co przyjaciółka do niej mówi.
-Nic Bello.Przejdziesz się ze mną?-zapytał z troską w głosie i wyszli na zewnątrz.
                                                        *
Bella usiadła z Edwardem na ławce.Okrył ja swoją marynarką i objął dziewczynę ramieniem.
-Cieplej ci?-zapytał z troską w głosie.
-Tak-odpowiedziała i spojrzała bez wahania na Edwarda.Na jego twarzy malowała się troska.
-Dlaczego chciałeś wyjść na zewnątrz?-zapytała badawczo mu się przyglądając.
Edward odwrócił wzrok i nie odezwał się ani słowem.
Bella czekała cierpliwie aż on coś powie.
Wreszcie zdecydował się na odpowiedź-Uważam,że gdy jest w naszym otoczeniu Damon powinnaś trzymać się z daleka.
-A Elena?-dopytywała się dziewczyna,przybrała zaniepokojony wyraz twarzy.
-Spokojnie Stefan się nią zaopiekuję-odrzekł.
Bella przysunęła swoją dłoń do jego.
Spostrzegł to i delikatnie ją odsunął.
-Bello,co zamierzasz?-powiedział to łagodnie jednak rzucił na nią oskarżycielskie spojrzenie.
Wzdrygnęła się widząc jak na nią spojrzał.Poczuła się jakby dopuściła się jakiegoś morderstwa.Pozbierała myśli i odważyła się odezwać.
-Sądziłam,że skoro się nie unikamy,rozmawiamy,przyjaźnimy…-zwątpiła i urwała w połowie.
Edward zdawał sobie sprawę do czego piję.
-Zależy mi na tobie Bello,ale uwierz mi.Dla własnego bezpieczeństwa powinnaś…źle się stało,że się zaprzyjaźniliśmy.
Poczuła ucisk w żołądku,jakby ktoś z całej siły ja uderzył.Miała wrażenie,że dostała strzał w policzek.ogarnęła ją panika a serce przepełnił jej ból,żal i rozgoryczenie.Wstała z ławki i osępiała odeszła.Jej wzrok był szklisty od napływających do nich łez.
-Bello tonie tak.Wstał za nią i przytulił ja do siebie.
-Dlaczego to robisz?-zapytała słabym głosem,w którym dało się wyczuć,że płacze.Nie objęła go.Ręce miała skrzyżowane na klatce piersiowej.
-Bo…cie kocham,ale nie chcę cię skrzywdzić.
Dziewczyna usłyszawszy to stanęła na palcach uniosła głowę i ustami odszukała jego ust.Pocałowała go namiętnie.Edward tego się nie spodziewał.Zaskoczyła go jednak opanowany nie odrywał od nie ust,nie rozluźnił uścisku w jakim ją obejmował.Gdy dziewczyna odessała się od niego,spostrzegła,że jego twarz nie wyraża żadnych emocji.Zdała sobie sprawę,że nie powinna była tego robić i być może tym bezmyślnym i odważnym ruchem zaprzepaściła wszelkie relacje jakie ich łączyły.
                                               *
Trixy poszła w stronę ponczu,a Stefan poszedł na życzenie Edwarda za Trixy,chociaż nie chciał zostawiać Eleny.
Damon skorzystał z okazji.
-Elena…czyż nie?-zapytał przeszywając ją wzrokiem.Dostrzegł w niej Katherine,podobnie jak Stefan,nie dość,że twarze takie same to jeszcze te loki-pomyślał-Damon.
-Witaj!Mysię znamy?-zapytała spłoszona zmierzając go wzrokiem.Posłał jej łobuzerski uśmiech.
-Damon Salvatore.Brat Stefana-dodał po chwili i uśmiechnął się grzecznie.Łapiąc ją za rękę i całując w nią.Zaczerwieniła się.
-Stefan nie wspomniał,że ma brata.
-Nie lubi się mną chwalić-wzruszył ramionami.Ten fakt zdziwił Elenę do głębi.Stał przednią nie wiele starszy chłopak od nich,szarmancki i przeuroczy.
-Może dlatego,że mnie nienawidzi-zaczął znowu,jakby przybierając zasmucony ton głosu.
-Czy mógłbyś mi opowiedzieć?-zapytała,tonem,w którym wyczuwało się nutkę prośby.
-Oczywiście moja droga…Przejdźmy się-wskazał gestem dłoni wyjście i poszedł za nią na tyły szkoły.
-Nie chcę się wtrącać,ale dlaczego sądzisz,że Stefan cię nienawidzi?-zapytała łagodnie.Szczerze mówiąc wampir liczył na to,że ona zada mu to pytanie.
-Dawno temu poznaliśmy pewną dziewczynę.Była piękna,mądra i niezwykła.Niestety oboje dążyliśmy ją silnym uczuciem.Przyszedł dzień kiedy zniknęła,a gdy powróciła wszystko się zmieniło,także relacje -moje i Stefana.Biedaczek zagubił się,doszło do przykrej rozmowy.Od tego paskudnego wieczoru brat nie chcę mnie znać-Zrobił pauzę zapatrzył się w niebo,zwrócił uwagę na Elenę,która mu się przyglądała.Uśmiechnął się do niej czule.Włożył ręce w kieszenie marynarki i wzruszył ramionami.
-To przykre.
Cofnęła się lekko do tyłu,a Damon zaczął się do niej przybliżać.Jego wzrok przeszywał ją na wskroś.Źrenice wampira zrobiły się dzikie jak u kota,a Eleny się zmniejszyły.Nie spuszczała wzroku z jego spojrzenia.Było przyciągające i oczarowywało.Dziewczyna nie mogła się mu oprzeć.Była gotowa zrobić wszystko czego on zapragnie.Damon uśmiechnął się do Eleny i złapał za rękę.Wiedział,że w tym stanie do jakiego ją doprowadził dziewczyna przypomina szmacianą kulę,którą on może ciągnąć za sznurki.Weszli ponownie do szkoły,jednak tak by nikt ich nie zauważył.Udało się nikt ich nie spostrzegł.Damon starał się trzymać swoje myśli na wodzy by-Pan wszystko wiedzący Edzio nie nakrył go i jego złych zamiarów.Zaszył się z dziewczyną w kantorku.Zakluczył się w środku z Eleną.Na ziemi przygotował wcześniej poduszki i zapalił świece.Elena zapomniała o Stefanie,Edwardzie a nawet o Belli.Jakby jej wcześniejsze uczucia były wymazane,przez spojrzenie Damona.Czuła ogromną chęć kontaktu fizycznego.Wampir doskonale zdawał sobie z tego sprawę,to on rzucił na nią urok i znał tego skutki.Oto przecież mu chodziło.Najważniejsze,że nikt nie wie gdzie się znajdują i ani ludzie ani dwa towarzyszące mu wampiry niczego się nie domyślają.Elena stała tak przed nim i zapytała-Po co tu przyszliśmy?
On odpowiedział jej krotko gładząc ją po ramieniu-Eleno,kochanie połóż się na te poduszki.
Dziewczyna posłała mu intrygujący,ciepły uśmiech.
Wysłuchała go bez wahania.Damon ostrożnie,lecz stanowczo położył się koło niej.
-Czy spałaś już ze Stefanem?-zapytał prosto z mostu,poważnym tonem.
-Nie-usłyszał krotką odpowiedź.Dziewczyna zaczęła nagle nad czymś intensywnie myśleć.Imię Stefan zaczęło rozbrzmiewać w jej uszach.Można by rzec,że odzyskiwała pamięć i rozsądek.Nie umknęło to uwadze Damona.Natychmiast uniósł się nad nią i przyklęknął przed nią.Spojrzał w głąb jej oczu i operacja ponownie się powtórzyła.Gilbert straciła własny rozsądek a imię ucichło.
Salvatore delikatnie pocałował ją w usta i powoli przechodził na inne partie ciała.Elena zawiesiła ramiona na jego szyi i wdzięcznie odpowiadała na jego pieszczoty tym samym.Wampir delikatnie zsunął jej suknię na dół i zaczął całować jej obojczyk.Zanurzył swoją rękę pod materiałem jej zielonej sukni.Jego prawa dłoń obejmowała jej pośladki,lewą przyciągał ją bliżej siebie.Dziewczyna położyła się na nim i zaczęła pieszczotliwie podgryzać jego ucho.Rozpięła jego marynarkęi dotarła do jego pięknej umięśnionej klatki piersiowej.Ponownie on położył się na niej.Damon zdjął jej suknię,następnie delikatnie ściągnął bieliznę.Elena podniecona w zachęcającym geście rozchyliła uda.Damon uśmiechnął się do niej drapieżnie,delikatnie położył się na niej.Wszedł w nią jednocześnie muskając językiem jej wargi.Wreszcie złożył pod jej piersią pocałunek,wtapiając swoje kły w jej delikatną skurę.Elena zaczęłą posykiwać i trzymać się go kurczowo.Gdy skończył,wytłumaczył jej,że nie mógł wytrzymać jej zapachu.Ma o tym zapomnieć,bo nie zrobił jej nic złego.Wyprowadził ją stamtąd i pozbył się poduszek wraz ze świecami.Zakluczył kantorek,a po ich obecności nie było ani śladu.Odszedł od niej,wczesniej ją odczarowując.Zniknął pozostawiając ją leżącąna ławce przed szkołą. Miała zamknięte oczy.Pożegnał ją ostatnim pocałunkiem w szyję.
Stefan minął Damona wchodzącego na salę.
-Gdzie byłeś i gdzie ona jest?
Damon wskazał głową w stronę wyjścia ze szkoły.
Stefan posłał mu zimne spojrzenie i wybiegł jak najszybciej,w nie ludzkim wampirzym tempie.Nikt się nie zorientował,że ktoś wybiegł.Stefan w kilku setnych sekundy znalazł się przy nie przytomnej dziewczynie.Przestraszył się nie na żarty.Potrząsnął nią lekko łapiąc ja za ramiona.
-Eleno,Eleno zbudź się!
Dziewczyna jęknęła coś pod nosem zaspana-Gdzie ja jestem?Stefan!-ucieszyła się na jego widok.
-Czy wszystko w pożądku?-tak…sądze,że tak.Z tym,że nie pamiętam jak się znalazłam na tej ławce.Rozmawiałam z twoim bratem i…Film mi sie urywa.
Stefan zazgrzytał zębami ze złości.Jedną ręką objął Elenę a drugą położył na kieszeni swojej marynarki.Przyglądali się pięknym gwiazdom i siedzieli razem przytuleni do siebie.Wampir poczuł,że ma coś w kieszeni.Natychmiast przypomniał sobie co w niej jest.Ze złościł się na siebie,że nie dał jej podarunku wcześniej.
Chłopak przerwał ciszę-Eleno,chciałbym ci coś podarować.Wyjął z kieszeni pudełeczko o kolorze błękitu.Było prostokątne i związane złotą tasiemką.
Elena była pod wrażeniem i spojrzała mu prosto w oczy.On odwzajemnił spojrzenie i uśmiechnął się przyjaźnie.Podarował jej pudełeczko.Odwiązała tasiemkę i otworzyła podaruek.
-Jest przepiękny!-odpowiedziała oszołomiana,zobaczywszy zawartość.Był to przepiękny naszyjnik o mistycznych wzorach.Otwierany z czerwonym brylancikiem.
-W środku są zioła zwane werbeną.
-Czy mógłbyś?
-Oczywiście-odpowiedział biorąc go do ręki i zawieszając na szyji.
-Dziękuję ci- odrzekła i pocałowała go.
Do pary podbiegł uczeń,trzymający aparat fotograficzny.
-Eleno Stefanie! Zdjęcia pamiątkowe,choć cie!
Spojrzeli po sobie i wstali z miejsca,podążyli za chłopakiem.
                                                   *
Edward otworzył  przed Bellą dźwidźki swojego srebrnego volvo.Od czasu pocałunku nie odzywali sie do siebie ani słowem.Silnik ruszył mimo tego,że nie było go słychać.Bella siedziała skulona,była odwrócona od niego.Bała sie spojrzeć w jego stronę.Chciała zapaść się pod ziemię.Spostrzegła,że droga dobiega końca.Wiedziała,że teraz albo albo nigdy.Wzięła sprawę w swoje ręce.Przerwała ciszę jaka panowała przez dłuższy czas.
-Gniewasz się?-zapytała prawie nie wydając z siebie dźwieku i odwróciła sie w jego stronę.Przyglądała się mu badawczo.Podobnie jak wczesniej jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.Ręce miał zacisniete na kierownicy,tak mocno,ze było widać na nich jego żyły.Wzrok miał wbity w przestrzeń przed nim.Chociaż tak naprawdę nie musiał się skupiać na drodzę.mając wyczulone zmysły i wychwytując choćby najmniej osiągalne bodźce ze środowiska mógł prowadzić z zamkniętymi oczami.
Minęła chwila dwie.odwrócił się w jej strone i postanowił się odezwać.Zauważył,że Bella dzielnie patrzy na niego i oczekuje odpowiedzi.
-Owszem,ale nie na ciebie tylko na siebie.Nie powinienem był ci na to pozwolić.Nie martw się to się więcej nie powtórzy-rzekł stanowczo i spokojnie,naj zupełniej poważnie,po czym zwrócił z powrotem wzrok na drogę.
Bella poczuła sie bezradna.Nie miała pojęcia czy juz za bardzo nie otworzyła się przed nim okazując jakim uczuciem go darzy.Propos uczuc nie wiedziała czy to co mówił-kocham cię,było szczere i jak wielkim uczuciem on ją darzy.Postanowiła zaryzykować i spróbowac naprawić tą beznadziejną sytuację i połozenie w jakim się znalazła.
-Edwardzie…,ale właśnie oto chodzi,że ja chcę aby sie powtórzyło.
Kolejna reakcja jakiej u niego nie przewidziała.
Chłopak z całej siły(przynajmniej tak jej się wydawało)wcisnął pedał gazu.Pisk opon wyrwał ją z rozmyslań.Samochód gwałtownie stanął a Bella podskoczyła na siedzeniu,wdzięczna losowi,że nie zapomniała o zapięciu pasów jak to miała w zwyczaju.Zdała sobie sprawę,że są już na miejscu.Zaczął padać deszcz,świetnie oddając beznadziejność jak i dramatyczność tej sytuacji.
Dziewczyna patrzyła na niego wyczekujaco a zarazem spięta,gotowa była w razie potrzeby improwizować.
Ku jej zdziwieniu Edward jak naj zupełniej był opanowany.Zdradzały go tylko ręce jeszcze bardziej zaciskające się w pięści.Tym razem nie na kierownicy.
-Tego się właśnie obawiałem-rzekł nie odwracając wzroku od drogi.Bella nie chcąc jeszcze bardziej pogorszyć sytuacji odwróciła wzrok i zaczęła badać kształty kropelek deszczu,ściekających po szybie samochodu.Z każdą chwilą ich przybywało,każda była inna.
  Panowała cisza.
-Będziesz mnie winił za to,że się w tobie zakochałam?-odrzekła wreszcie zdeterminowana i zapłakana.
Odwrócił się do niej gwałtownie i spojrzał jej w oczy.
Dotknął delikatnie jej ramienia.Jego dotyk był chłodny,spowodował,że Bella się wzdrygnęła,chociaż wyraźnie starała się niczego po sobie poznać,zignorował to.Obserwował wzrokiem swoje ruchy dłoni.Ręka Edwarda schodziła powoli z ramienia Belli niżej,zdjął delikatnie jej ramiączko sukienki i zsunął z ramienia.Dziewczyna przypatrywała sie temu co wampir robił.Wstrzymywała oddech.Przybliżył twarz do jej odkrytego ramienia i pocałował je.Był tak blisko,że Bella czuła jego zapach,tak intensywny i piekny,kuszący…Nie mogła się powstrzymać.Zamknęła oczy,poczuła jego zimny oddech na nagiej skórze.Edward ujął w ręce jej twarz i pocałował dziewczynę najpierw w czołó,policzek następnie w usta.Namiętnie i pewnie.
Bella wtuliła się w niego,tak silnie i mocno.Nie chciała by ta chwila kiedyś dobiegła końca.Nagle osunęła sie na siedzenie,straciła przytomność.Wampir zdał sobie sprawę,że nie słyszy jej oddechu a bicie serca przybiera na sile.Wziął głęboki wdech i zastosował metodę usta,usta.Napełnił płuca dziewczyny świeżym tlenem i ocknęła się.
Gdy otworzyła oczy wpatrywał się w nią wyczekująco,z troską.
-Co się stało?-zapytała lekko speszona.
-Zemdlałaś-zaśmiał się łobuzersko.
-Ach tak-odrzekła zawstydzona.
Gdy bal dobiegł końca Stefan z Eleną pojechali do domu Salvatorów skąd wampir miało doprowadzić Elenę do domu a Damon wybrał się z Trixy na spacer.Oczywiście taki pseudo spacerek.Bynajmniej Stefan i Edward wiedzieli co taki spacer oznaczał.Oni określiliby go raczej mianem kolacji.
-Świetnie się bawiłam-odpowiedziała Elena odpinając pasy samochodu.Wampir akurat stanął przed domem.
-Cieszę się-rzekł,lecz bez większego entuzjazmu.Zamartwiał się,co też takiego jego brat zrobił Elenie podczas jego nie obecności.Nie spuszczał wzroku z kierownicy.Dziewczyna wpatrywała się w medalion wiszący na jej szyi.Stefan wyszedł z auta,podążył do drzwi pasażera i otworzył je.Elena z nich wyszła.
Wampir przybliżył się do niej i ujął jej twarz w dłonie.
-Kocham cię-powiedział do niej słodkim i troskliwym głosem.
Elena wpatrywała się w niego przez trzy sekundy i odpowiedziała mu pocałunkiem.Zawiesiła swoje rece na jego szyi.On objął ją w pasie i całował czule.Chciał się od niej delikatnie oderwać,ale ona nie chciała się od niego odsunąć choćby na centymetr.Porwała się uczuciu,które dusiła w sobie od bardzo dawna.Nie musiała minąć minuta a i Stefan się temu porwał.Objęć i pocałunków nie było końca.Gdy weszli do domu Stefan wziął ją na ręce.Jej długa suknia  powiewała teraz w powietrzu.Dziewczyna wtuliła się w niego.Położył ją na łóżko i położył się na nią.Rozpięła mu marynarkę a on całował ja po szyi.Gdy zdejmowała mu koszulę,poczuł straszny głód.Oczy jak i twarz przybierała drapieżnego wyrazu.Powstrzymał się jednak a ona niczego nie dostrzegła.Zaczęła go całować po klatce piersiowej i schodziła w dolniejsze partię ciała.Powstrzymał ją i to on leżał na niej.Zrobił to w nienaturalnie szybkim tempie,wampirzym tempie.Miała wrażenie,że może jej się przewidziało.To reakcja na spazmatyczny oddech,spowodowany szybkim przebiegiem wydarzeń.Stefan zdjął jej ramiączka z sukni.Zielony materiał zsunął jej się z ramion.Całował ją po szyi.Zdejmował kolejne części sukni.Ręką przybliżał jej uda do siebie bliżej.Rozchyliła uda a on wszedł w nią delikatnie.Dziewczyna wydała z siebie cichy jęk.Trzymając dłonie na jego umięśnionych plecach wbijała mu delikatnie swoje paznokcie w skórę z podekscytowania i bólu,który został stłumiony przez adrenalinę.
Elena przyciskała go do siebie,powodując kolejne wepchnięcia,Zanurzył swoje wargi w jej.Skrzyżowała nogi na jego ciele.Rozpięła sobie stanik a on zdjął jej go zębami.Muskał językiem jej sutki i schodził nim w dalsze partie piersi.Zauważył pod jedną z nich dwie małe ranki od kłów wampira.Zdenerwował się.Nie przerwał jednaka gniew wyładował na wykonywaniu kolejnych pieszczot.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz