niedziela, 15 marca 2015

III Pierwsze morderstwo

  Rozdział 3


   Pierwsze morderstwo

Za Eleną była kolejna ciężka noc.Ponownie obudziła się z krzykiem i łzami w oczach.Cieszyła ją tylko myśl o Stefanie Salvatore.
Nie mogła się doczekać spotkania z nim na szkolnym holu. Woni jego przecudnego oddechu.Włączając telewizor ,ugryzła tosta z serem, popijając go sokiem owocowym.Nadawano serwis informacyjny.
-Dzisiaj rano znaleziono zmasakrowane szczątki mężczyzny w średnim wieku porzucone w furgonetce przy drodze nr 54. Prawdopodobnie ofiara została zaatakowana przez jakieś zwierzę. Z ciała została wyssana całą krew.Miejsce nieszczęśliwego wypadku znajduje się zaledwie kilka kilometrów od naszego miasta.
Elena nawet nie zwróciła uwagi na doniesienia.Skupiła się na widoku za oknem i własnych rozmyślaniach. Zarzuciła plecak na ramię i pożegnawszy się z bratem Jeremy’m wyszła z domu.
W szkole spotkała się z Bellą.
Porozmawiały o tym co dzisiaj będą robić aż w końcu temat zszedł na wypadek o którym huczało w porannych wiadomościach.Dziewczyna przyznała się Belli,że ich nie słuchała.Dowiedziawszy się o co chodzi wzdrygnęła się.Pożegnały się na korytarzu i poszły na lekcję.
Nadszedł czas końca zajęć.Elena powróciła do domu.
Na parkingu szkolnym pozostały tylko dwa samochody.Bella podążała właśnie do jednego z nich kiedy zatrzymała się zobaczywszy ni stąd ni zowąd przed sobą Edwarda Cullena.Przestraszyła się i lekko odskoczyła do tyłu.Jej policzki oblał rumieniec.
-Hej!
Przywitał ją uśmiechem chłopak.
-Witaj!…Żegnaj!
Odpowiedziała rewanżując się najpiękniejszym uśmiechem na jaki było ją stać.Głos miała drżący z emocji.Skończywszy odpowiadać minęła go nie zwracając uwagi na to jak on zareagował.
-Bello zaczekaj,proszę-chłopak chwycił ja gwałtownie za przed ramię w żelaznym uścisku.Zrobił to tak szybko,że dziewczyna podskoczyła ze strachu.
-Przepraszam,przestraszyłem cię?-ciągnął zatrzymując się i nie puszczając jej przedramienia.
-Hmm…tak,nie,nie wiem…
Odpowiedziała lekko speszona a zarazem zgryźliwie i ironicznie.Starała się nie patrzeć na jego twarz.Wiedziała,że jak na niego spojrzy zapomni o oddychaniu,zdekoncentruje się i utonie w jego miodowych,pięknych oczach.
-Nie rozumiem!…Unikasz mnie.Na stołówce wpatrujesz się we mnie,przeszywającym wzrokiem.Jeszcze wczoraj kazałeś mi trzymać się od siebie z daleka a teraz ni stąd ni zowąd czekasz na mnie na parkingu.O co ci właściwie chodzi Edwardzie?
Zapytała łagodnym tonem,starając się nie patrzeć na jego twarz.Było jej trudno zachowywać samo kontrolę w jego obecności.Serce jej łomotało,tonęła w jego spojrzeniu mimo starań.
-Chcę coś zaproponować-dodał stanowczo.
Bella zmarszczyła lekko czoło ,po czym odrzekła:
-Dobrze.Więc,co to za propozycja?
Zapytała i odważyła się spojrzeć na jego cudną,nieskazitelnie piękną twarz.
-Chciałbym się zaprzyjaźnić.
-Rozumiem-odpowiedziała lekko zszokowana.Prawie utonęła w jego złotych oczach.
-To ma być potwierdzenie?-zapytał upewniając się z nadzieją w głosie.Nie spuszczał z niej oka.Złapał ją za dłonie,po czym odparł-ostrożnej drogi i miłego dnia.
Po tych słowach obdarował ją ciepłym i onieśmielającym uśmiechem.Tym,który tak kochała.
-Na razie-odpowiedziała,spojrzawszy po raz ostatni na jego idealne rysy twarzy.Jej kąciki ust uniosły się delikatnie,tworząc coś w rodzaju uśmiechu.
Edward odprowadził ją wzrokiem.
 Bella ponownie uciekła w wir rozmyślań.Jedynym ich źródłem,które powodowało jej zachowanie, teraz tak jak i podczas spotkań z Eleną ,był właśnie Edward.Co u licha strzeliło mu do głowy?Czy wszyscy faceci muszą być tacy skomplikowani?-dudniło jej w głowie tak jak i innych milion myśli.
                                                
*
Wampira nie było. Bracia Salvatore odbywali poważną rozmowę.
-Gdzie wczoraj byłeś?Pożywiłeś się, co? Tylko, że nie pozbyłeś się ciała! Ludzie zaczną nas zauważać.Oglądałeś informacje?
-Braciszku uspokój się?Co się z tobą dzieje?Gdzie się podział ten chłopak ,który pożywia się i rzuca zwłoki gdzie popadnie,nie przejmując się niczym tylko ciesząc się,że zaspokoił pragnienie?-odpowiedział Damon drocząc się i śmiejąc od ucha do ucha a także posyłając zawadiacki uśmieszek.
-Wyginął dawno temu.
-O… a może zmieniasz się z konkretnego powodu?Czynnika dla którego zaciągnąłeś tu mnie i Edzia.Streszczę to jednym słowem: ELENA.
-Zorientowałeś się o jej istnieniu?
-Owszem,owszem.Zorientowałem się też,że jest łudząco podobna do Katherine.
-Elena,to nie Katherine.
-Istotnie,ale nie jest ci obojętna.
-Nie zmieniaj tematu.Ludzie zorientują się,że to nie zwierzę zabija.
-Musze cię zawieść. Jestem bardzo ostrożny.Wszystkie ofiary,z których wysysam przecudny płyn którego ty nie czułeś w ustach już od paru lat Palę na stosie.Ty i Edward pożywiacie się wiewióreczkami z lasu.Wasza strata.
Stefan przewracał oczami.
-Ale tonie wszystko.Z pewnością stoi za tym inny wampir,którego wczoraj spotkałem przed oknem pokoju Elenki Gilbert.
-Co?-krzyknął Stefan.
-Co się dzieje?-wtrącił się Edward-Słyszałem wasze myśli i kłótnie sto metrów przed domem.
     *
Nastał zmrok.Elena siedziała w pokoju na łóżku i rozglądała się przez okno czekając na tajemniczą postać.Była pewna w dziewięćdziesięciu pięciu procentach,że chłopak się zjawi a następnie zniknie niczym koszmar senny,jak to miał co dzień w zwyczaju.Jednak tym razem nikt się nie pojawiał.Była zmęczona,ale nie chciała przegapić spektakularnego momentu.Musiała nawiązać z nim kontakt.Czym lub kimkolwiek był.Chciała się dowiedzieć czemu ją obserwował.Jednak czas mijał a nikt się nie pojawiał.
                                              ­
   *
Mimo tego,że zakapturzonego, tajemniczego chłopaka nie było widać z okna Eleny ,to i tak był przed jej domem.Tym razem ukryty w gęstwinach sąsiedniego żywopłotu.Świadomy tego,że został zauważony przez jakieś wampiry.Nie wiedział kim są i czego chcą.Zdawał sobie sprawę z tego,że musi na nie uważać.Tak jak tego oczekiwał,nie udało mu się jednak wybrnąć ,z tych odwiedzin bez problemu.Pożałował decyzji, by zjawić się tej nocy w okolicy.Mimo jego starań natknął się na niego Damon Salvatore.
W nie ludzko szybkim tempie,obszedł dookoła obserwującego Elenę wampira i łapiąc go za szyję zaczął przesłuchanie;
-Kim jesteś?
-Nazywam się Agamnemnon.Stworzył mnie ktoś kto nie życzy sobie rozgłosu.Zabiję mnie jeśli ją wydam.
-Ja cię też zabiję.Na jedno wyjdzie,dlatego jeżeli chcesz pożyć jeszcze sekundę…TO GADAJ!-powiedziawszy to wzmocnił uścisk-Dalej,czego chcesz od tej dziewczyny?Czemu przyłazisz tu i obserwujesz ją każdego zmroku?
-I tak byś nie uwierzył.Zapytałbym cię o to samo-mówiąc te słowa posłał zawadiacki uśmieszek.
-Gadaj!
-Powiem tylko,że dostałem zlecenie.Mam jak najwięcej się dowiedzieć o tej dziewczynie a kiedy przyjdzie czas,dostarczyć ją pewnej wampirzycy.
-Po co jej Elena?
-Nie mogę powiedzieć.I tak za dużo już wiesz.
Damon tylko pokręcił głową zniecierpliwiony,odwracając wzrok od chłopaka.
-Ty zabiłeś kolesia z furgonetki?No,odpowiadaj!-potrząsnął nim zniecierpliwiony Damon.
-No i co ci do tego?Sam musisz się pożywiać.
Mówiąc to przypomniał sobie o swoim głodzie.Jego oczy diametralnie zmieniły barwę na intensywną czerń,a twarz przybrała wyraz drapieżnego potwora z horrorów.
-Zapamiętaj jedną zasadę ,obowiązującą wszystkie wampiry przebywające między ludźmi!Pozbywamy się zwłok swoich ofiar.Ty tą zasadę złamałeś narażając nasz gatunek,więc…GIŃ!
Skończywszy swoje przemówienie,skręcił wampirowi kark,po czym oderwał mu głowę i rozerwał ciało na małe kawałki.Wampir nie zdążył nawet krzyknąć.
Wampir wsadził zwłoki do bagażnika samochodu.Wywiózł je do lasu.Rozpalił ognisko i wrzucił tam ciało.Poczekał aż doszczętnie spłonęło,po czym zgasił ognisko i zniknął.
Pozostawił samochód w lesie,również zrównał go z ziemią wcześniej go spaliwszy.Stąd wrócił do domu dwa razy szybciej niżeli wróciłby autem
                                               
                         *
-Długo cię nie było…-zaczął Edward wychodząc z pokoju.
Stefan siedział na łóżku i odwrócił głowę w ich stronę.
-Spoko nic jej nie jest-odpowiedział Damon pośpiesznie z zawadiackim uśmieszkiem widząc minę brata.
Edward stanął jak wryty z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Nonie,znowu?Edzio wiewiórkom,z których pijesz krew też wyczytujesz myśli,zanim dedną?-Koleś,przecież zaraz zdałbym wam relację.
Stefan zaniepokoił się nieco.
-Wszystko jasne-wyszeptał wreszcie Edward.
-Możecie mi wyjaśnić…-zaczął Stefan
Cullen wraz z Damonem,który się upierał,że mu się należy, bo on brał w tym największy udział,zaczęli mu wyjaśniać czego dowiedzieli się od przybysza.
-Czyli w dalszym ciągu nie wiemy z czym mamy do czynienia.
Zakończył rozmowę Stefan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz