Rozdział 10
Wyjazd
Elena obudziła się przy boku Stefana.
-Która godzina?Szkoła,spóźnimy się…-zaczęła panikować i podciągnęła się na rękach aby wstać.Wampir ją powstrzymał i przywarł swoimi wargami do jej.Następnie przewrócili się razem na łóżko.
Dziewczyna zachichotała-Wariat!
Stefan posłał jej rozbawione spojrzenie-Kochanie dzisiaj jest sobota.
Elena odetchnęła z ulgą.Przytuliła się do niego.
-Może wyjedziemy gdzieś wspólnie.
Elena uniosła jedną brew ,wyplatała się z jego objęć i spojrzała w jego stronę,opierając się o łokieć.
-Pomyślałem…może masz ochotę wyjechać nad morze?-zaczął wpatrując się w nią badawczo.
Dziewczyna zmarszczyła czoło-Hmm…sądzę,że to świetny pomysł,tylko ty i…
Przerwała bo w tym momencie drzwi do sypialni się otworzyły.To był Damon.
-i JA-dokończył za nią posyłając im zawadiacki uśmieszek.Ręce miał w kieszeni a jego oczy płonęły.
Stefan zmroził go spojrzeniem,podczas gdy ten przyglądał się Elenie nakrytej kołdrą.Zrobiła minę pełną pogardy i spojrzała na niego w taki sposób jakby chciała powiedzieć-spadaj stąd jak najszybciej możesz,bo nie ręczę za siebie.Nie zrozumiał przekazu bo tylko się roześmiał.
-Oh…Przeszkadzam?
-Czego chcesz?-zapytał Stefan niemalże syknął.
-Mam być szczery czy…
-Nie drocz się!-przeszkodził mu Stefan
Elena spuściła wzrok i czekała na odpowiedź Damona.
-Mam zacząć od początku?
A więc tak…Przechodziłem sobie nieopodal szukając ofiary,nie tylko ludziom burczą brzuchy z głodu…
Elena zaśmiała się tylko i pokiwała głową.Stefan przypominał posąg i słuchał w skupieniu.
-dalej…-zignorował ich-wyczułem wampira i to tutaj,Wcale nie mam na myśli ciebie-spojrzał na niego z politowaniem.
-To czemu go nie tropisz?-ciągnął Stefan.
Elena podniosła wzrok i spojrzała na wampira stojącego przed nimi.
-No właśnie to robię,chcę z grzeczności wam oznajmić,że chodzi tu po domu.
Stefan wpatrywał się w jeden punkt a jego wzrok był nieobecny.
Damon spojrzał podejrzanie na Elenę,która się uśmiechała.
Wampir podszedł do ich łóżka a konkretnie do dziewczyny.Ponownie spojrzała na niego z wyższością.
Stefan odwrócił się natychmiast.Wtem Damon rzucił się na dziewczynę i zacisnął swoje dłonie na jej szyi w żelaznym uścisku.
Nie zaskoczyło to Stefana,ale ją owszem.
-Katherine-z płuc wampira wydostał się dźwięk,który bez porównania był sykiem.Stefan spojrzał na nią krzywo i z pogardą.
-Gdzie Elena?-warknął Stefan.
-Jestem wzruszona,ze nie wyczułeś mojego zapachu i nie odróżniłeś mnie od tej małej.Elenaa…-wystękała ironicznie wampirzyca,jakby grała w jakimś dramacie.
Damon obnażył kły-Cóż ja jestem wzruszony,że jak zwykle nie doceniłaś mnie-odrzekł oschle nie rozluźniając uścisku.
-Może pozwolisz mi wyjść z łóżka,przebrać się i grzecznie przy kieliszeczku krwi wszystko wyjaśnić?-zapytała to od nie chcenia nie zważając na ich rozwścieczenie.-Chyba,że…przejdziemy do twojego pokoju…i się zabawimy-odrzekła jednocześnie wyrywając mu się w kilka setnych sekundy i obejmując prowadzenie.Teraz to ona ściskała jego szyję.-Jak za dawnych czasów-dodała w szyderczym uśmieszku.
Zdziwił go ten manewr.Stefan włączył się do akcji.Bezszelestnie,nie poruszając się z miejsca włożył rękę pod łóżko i wyjął długi,zakończony ostrym szpikulcem kawałek drewna.Podszedł do odwróconej tyłem wampirzycy i wbił z całej siły przedmiot w jej plecy.Zajęło mu to sekundę może dwie.Katherine bezwolnie krzyknęła a z jej ciała zaczęła sączyć się gęsta krew.Puściła szyje Damona i upadła na podłogę,prosto w kałuże swojej krwi.Wampir złapał się za obolałą szyję i zadał jej pytanie-Elena,gdzie ona jest?Spostrzegł w dół na uginająca się z bólu wampirzycę.Stał tuż u jej stóp.Biały podkoszulek należący niegdyś do Eleny był całkowicie przesączony czerwoną cieczą.
-Wasza Elenka wyszła z rana po zakupy-powiedziała drwiąco.
Stefan odetchnął z ulgą.
-To ja idę po zapałki-powiedział do brata posyłając mu znaczące spojrzenie i uśmieszek w stronę Katherine.
-Po co ja przyszłam?A tak…musiałam skorzystać z okazji.Stefanie twoje gorące pocałunki ani trochę się nie zmieniły.Warto dla takiego umrzeć.-powiedziała teatralnie patrząc na niego z uczuciem.Wiedziała,ze to cios poniżej pasa dla Damona.Chciała się odegrać za te zapałki.Jednak wampir uniósł tylko oczu ku niebu a Stefan odrzekł oschle,patrząc się na nią z politowaniem-Nigdy cie nie kochałem i nie pokocham Katherine.
Te słowa podziałały na nią z dwa razy większa siłą niż kołek wbity w jej plecy,jednakże nie dała tego po sobie poznać.Kontynuowała teatrzyk-Mylisz się Stefanie,zawsze mnie kochałeś i kochasz.Związałbyś się z nią,gdyby nie wyglądała jak ja?-zapytała,zdawała sobie sprawę,że uderzyła w odpowiedni punkt.
Damona także zaciekawiła postawiona hipoteza.On jak i Stefan wiedzieli,ze nie zależnie od tego czego się o niej dowiedzieli byli w niej zakochani.Bez wątpienia Stefan nie zakochał się w Elenie tylko przez jej charakter.
-Ona nie jest tobą.jest ciepła.troskliwa i autentyczna.Ty jesteś sztuczna,zepsuta i nie obchodzi cie nikt po za tobą samą.
To także jej nie obleciało,nadal nic nie dawała po sobie poznać-Znowu błąd,myślę o tobie-powiedziała to z takim uczuciem,ze zabrzmiało szczerze.
Stefan zastanowił się przez chwile,a jego kąciki ust uniosły się w lekkim uśmiechu,po czym dodał-w dodatku nie można ci wierzyć w ani jedno słowo-mówiąc to patrzył prosto w jej oczy.Damon chcąc wznieść ogień potarł dwukrotnie zapałkę o pudełko i zapalił się płomień już miał go rzucić kiedy,ni stąd ni zowąd Katherine z całej siły wyjęła z klatki piersiowej drewno(z pleców kołek przebił jej się aż do klatki piersiowej gdy upadła)
Zszokowany Damon i Stefan patrzyli na nią z niedowierzaniem.Wstała i odwróciła się napięcie wyskakując przez otwarte okno.To wszystko trwało jakieś pięć sekund.Krew wsiąknęła w dywan,zapałka zgasła wraz z końcem wizyty wampirzycy,która dostatecznie namieszała dzisiejszego dnia.A to dopiero poranek.Wtem weszła Elena,cała zmachana.Spojrzała na Stefana w bieliźnie Damona stojącego na przeciwko niego,już miała zapytać co ją ominęło,kiedy jej wzrok przykuła krwista plama która żarzyła się na podłodze kontrastując z jasnym odcieniem dywanu i wnętrza pokoju jakie panowało.
-Czyja to krew?-zapytała zaniepokojona,podbiegając natychmiast do oniemiałego Stefana nadal wpatrującego się w ziemię.Damon także nie okazywał jakiegokolwiek znaku życia.Po czasie-minuta,dwie Stefan odpowiedział i objął Elenę ramieniem.Była tutaj Katherine.Przyszła się zabawić-tu Damon i Stefan posłali sobie porozumiewawcze spojrzenia.Chociaż Damon patrzył na niego bardziej z nienawiścią niż porozumiewawczo.
-Zaatakowała Damona,ja by go ratować wbiłem jej kołek-wskazał gestem dłoni na zakrwawiony kawałek drewna leżący nieopodal nóg Damona ,Elena go wcześniej nie zauważyła.Po czym kontynuował-rozmawialiśmy i ona ku naszemu zdziwieniu go wyjęła i wyskoczyła przez okno.
-A więc to jej krew-było to raczej stwierdzenie niż pytanie,odpowiedziała podsumowując Elena.
-Tak-wtrącił Damon-Jest silniejsza niż przypuszczaliśmy-ciągnął patrząc na Elenę to znowu na brata.
-Dobrze,ze nic ci nie jest-dodał Stefan i przyciągnął ja do siebie,tuląc w opiekuńczym geście.
Damon patrzył się całej tej scenie nie rozumiejąc tego co odczuwa,widząc Elenę w ramionach brata.Była to zazdrość pomieszana ze zmieszaniem i chęcią zemsty,czy coś w tym stylu.szybko jednak zignorował te myśli jak i odpędził,co było na porządku dziennym w jego przypadku.To traktował naj zupełniej normalnie i był wdzięczny losowi,za tę właściwość wampirzą.
Zapadła niezręczna cisza,po czym Damon się odezwał i oznajmił,ze jeszcze powęszy a może naszuka jakiś śladów oraz namierzy wampirzycę.Elena na to odpowiedziała,że zejdzie na dół i poczeka na Stefana bo ten ma jej coś do zakomunikowania.Sam najpierw musiał się w coś ubrać.
*
Bella siedziała w saloniku i oglądała telewizję.Charlie wyjechał z Billym-swoim najlepszym przyjacielem-na ryby.Wiec była sama jak palec.Chociaż patrzyła się we kran to nie skupiała się na tym co leci.Pogrążona była w myślach.Co u Edwarda itp.Na kolanach miała miskę z popcornem i bardziej skupiała się na dokładnym przeżuwaniu każdego kawałka popcornu niż na programach telewizyjnych,które leciały jeden po drugim.Wkrótce postanowiła się przejść.Zaczął padać deszcz i tym faktem nie była zadowolona.Wdziała na siebie płaszcz przeciwdeszczowy,kalosze i wyruszyła do lasu.Po pewnym czasie zrobiło się parno,a deszcz ciepły.Zapach lasu,połączony z kropelkami deszczu kojarzył jej się ze słodkim zapachem Edwarda.Jej zmysły oszalały.Wzięła wdech pełną piersią zachwycając się tym zapachem.Zapragnęła go posmakować.Poczuła,ze w środku coś się w niej złamało,brakowało jej,czegoś,kogoś Edwarda.Podziwiała drzewa i przebijające się światło słońca miedzy koronami drzew,które robiły się co raz to bardziej bezlistne.Idzie jesień-pomyślała.
*
Stefan zszedł do Eleny.Siedziała w pokoju gościnnym na długiej sofie i czytała jakąś książkę.Stefan podszedł do niej w wampirzym tempie i pocałował w szyję,następnie usiadł na łóżku i położył ja sobie na kolanach w wampirzym tempie.Elena uśmiechnęła się do niego,patrzyli sobie przez kilka sekund prosto w oczy,po czym pocałowali się namiętnie i wtulili się w siebie.Ich ciała przylgnęły do siebie.
-Kocham cię wyszeptała.
-Ja ciebie bardziej-odpowiedział i zaśmiał się bezgłośnie.
Elena pacnęła go w głowę za to stwierdzenie po czym pocałowała go w czoło.
-To co chciałeś mi powiedzieć?-zapytała poważnym tonem,jakby chodziło o sprawę życia i śmierci.
-To nic poważnego-powiedział delikatnym tonem.-Chciałem żebyśmy wybrali się nad morze.Tak byś odpoczęła od wampirów i tego co wokół cie otacza.Wiec jednak,że związując się ze mną skazałaś się na to do końca swoich dni-powiedział to łagodnie ale śmiertelnie poważnie.Obserwował jej wyraz twarzy gdy wymawiał te słowa.Patrzyła się w jeden punkt.Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.Stefan wpatrywał się w nią oczekująco i był zdumiony tym,że udało jej się osiągnąć taki wyraz twarzy bo to nie łatwe,przynajmniej w przypadku ludzi.Widać było,że nad czymś intensywnie myśli.
-Nie żałuje tego co się wydarzyło,miłości do ciebie-powiedziała troskliwie i spojrzała na niego-Co do wyjazdu…nie mogę tak wszystkiego rzucić hem za siebie i wyjechać stąd.Jeśli Katherine będzie chciała skrzywdzić moich przyjaciół i rodzinę,jeżeli nie dostanie tego na czym jej zależy?Mnie?-dopytywała się znacząco.Było to po niej widać w jej oczach i po tonie głosu,głosu,który prawie się załamywał.
Stefan zmarszczył czoło.
-Eleno Belli nic się nie stanie,jest przy niej Edward.Jenna i Jeremy,nie pozwolimy żeby coś im się stało.Powinnaś tez trochę pomyśleć o sobie-dodał ciepło.
-Wole zginąć,niż pozwolić na to by inni cierpieli z mojego powodu.
Wampir spochmurniał.
-Spójrz na mnie-powiedział łagodnie,delikatnie biorąc twarz dziewczyny w swoje dłonie.-Nic nikomu się nie stanie,obiecuję-odrzekł.
Elena uśmiechnęła się ciepło.Przytaknęła i po kilku minutach wyznała,że skoro obiecał to się zgadza,jednak gdyby coś się stało wracają z odsieczą.
*
Damon szukał poszlak w lesie.Wierzył,ze tam natrafi na jakieś ślady.W końcu suka musi się jakoś pożywiać-myślał spacerując powolnym krokiem i krążąc między gęstwiną drzew.Niespodziewanie zaczął padać deszcz.Kurwa!-pomyślał Damon i zdenerwowany w wampirzym tempie szukał jakiegoś schronienia przed deszczem.Wiedział,że na powrót do domu jest już za późno.Zauważył jaskinię i wszedł do niej.Całe te po- szukiwania zajęły mu minutę.Lecz gdyby podjął się tego w ludzkim tempie zajęło mu by to przynajmniej dobrą godzinę.Dostrzegł,że nie jest w niej sam.W pierwszym momencie zdał sobie sprawę,ze się zdradził przed jakimś pierwszym lepszym marnym człowiekiem.Ekspresowo przez głowę przeszła mu myśl,że wyssa z niego krew i pozbędzie się potencjalnych kłopotów.Los zaoszczędził mu fatygi-owym świadkiem je go wampiryzmu była Bella Swan,dla której wampiry nie były nowością.Przywitał ją szerokim uśmiechem,chociaż wyraz twarzy miał nadal dziki i nieprzenikniony.
-Bella Swan!-odrzekł entuzjastycznie.-Miło cie widzieć!-ciągnął obserwując jej reakcję na jego widok i okrążając ją w koło.
-Damonie co ty tu robisz?-zapytała lekko łamiącym się głosem z podenerwowania i zmieszania,gdyż wyrwał ją z myśli,w których była pogrążona.
-A gdzie twój strażnik i chłopak,Edward?Czyżby zaprosił cię na polowanie,a może randkę w jaskini,w deszczowy dzień Hę…?-dopytywał się ironicznym tonem-przysiadł obok niej po turecku.Wyglądał przezabawnie.
Oczy dziewczyny rozbłysły.Zdała sobie sprawę,ze jest sam na sam z wampirem,który jest zdolny do wszystkiego.Nie jeden raz słyszała o nim od Edwarda.W większości negatywnych rzeczy.Ogarnęła ją panika i strach,jednak starała się niczego nie dać po sobie poznać.
-Nie ma go ze mną-odrzekła,kiedy zebrała się na odwagę i odzyskała równy oddech.-Wybrałam się sama,aby rozprostować nogi,lubię spędzać w lesie wolny czas-wyjaśniła,spokojnym,stonowanym i miłym tonem.Rozmawiała z nim jak z człowiekiem a nie śmierciożercą czy drapieżnikiem,mogącym w każdej chwili wgryźć się w jej miękka skórę.
Wampir przyglądał się jej badawczo.
*
Elena wraz ze Stefanem siedzieli już w samochodzie i podążali długą droga przez mokry asfalt.Dziewczyna obserwowała różnorakie kształty kropelek deszczu ściekających jedna po drugiej po szybie samochodu.Stefan nie odrywał wzroku od drogi.Elena pogrążyła się w zamyśleniu i zastanawiała się czy dobrze robi,przecież narażała swoich bliskich,znajomych i rodzinę.W każdej chwili mogło im się coś stać a ona jest bezpieczna i spędza sobie czas w najlepsze w towarzystwie Stefana.Coraz bardziej żałowała,ze dała się na to namówić.Wkrótce jej myśli podążyły do wydarzeń,które miały miejsce dzisiaj rano.Nurtowały ja pytania a jeszcze bardziej to czy powinna je zadać,w tej właśnie chwili.Chcąc nie chcąc podjęła się rozmowy;
-Stefanie,czego chciała od was Katherine dzisiaj rano…skoro nie mnie…?-zapytała nieśmiało.Nie odwracała wzroku od kropelek na szybie.
Wampir westchnął,odwrócił wzrok od drogi,popatrzył na nią i odrzekł-Nie powinnaś zakrzątać sobie nią głowy.Tylko jej wygłupy,gierki,które kiedyś według niej miały sens.Jedno wielkie kłamstwo i wstrętne intrygi,które nie działają już teraz ani na mnie,ani na Damona…-uciął spoglądając na Elenę.Zacisnął dłonie na kierownicy i ponownie patrzył się przed siebie.
Elena nie wiedziała co ma o tym wszystkim sadzić.Domyślała się o jakie intrygi chodzi,ale szybko pozostawiła te myśli,ponieważ nie miała najmniejszej ochoty wnikać w to co jej chłopak miał na myśli.
*
Deszczu stał,na niebie pojawiały się powoli promyki słońca.Damon i Bella wyszli z kryjówki.
-Gdzie teraz się wybierasz?-zapytał ni to od nie chcenia.Z twarzy nie schodził mu szaleńczy uśmieszek,który nie wróżył nic dobrego.
Dziewczyna spojrzała się na niego przelotnie i odwróciła wzrok,spostrzegając,ze wampir ją obserwuje.
-Chyba do domu…
-Chyba?-łapał ją za słówka a palcem przejechał po swojej brodzie.
Bella czuła się skołowana,nie miała pojęcia jak się w jego obecności zachować.Przy Edwardzie,czy Stefanie nie czuła żadnego lęku.Prawdę mówiąc traktowała ich jak ludzi,ale Damon…w nim widziała stu-procentowego wampira a nawet potwora,który krył się za maską przystojnego chłopaka z zabójczym spojrzeniem.
-Charlie pewnie jest w domu i czeka na obiad więc tam zmierzam-powiedziała bardziej stanowczo.
-Więc jednak wybierasz się do domu-powtórzył.
-Aty…?-zapytała nieśmiała,mając nadzieję,że nie pożałuje odpowiedzi.
-Nikomu nie zdradzam co robię-jego ton zabrzmiał groźnie.
-Przepraszam-wymamrotała,jednocześnie potykając się o kamień.Upadła na ziemię i w tej samej chwili poczuła przeszywający ból na dłoni.Była poharatana i zaczęła sączyć się z niej krew.Bella wiedziała,że Damon nie ma zasad,nie jest na diecie zwierzęcej i z pewnością już po niej.
Wampir stanął jak wryty i spostrzegł czerwony płyn,ściekający z dłoni dziewczyny.Kropelki odznaczały się na zieleni trawy.Krew w połączeniu z kropelkami wody z opadów atmosferycznych doprowadziły zmysły Damona do szaleństwa.Jego oczy poczerniały a twarz gwałtownie przybrała demonicznego wyrazu.Obnażył kły,już miał się na nią rzucić kiedy,coś go odepchnęło z całej siły na drzewo,które upadło pod jego ciężarem.To była ręka Edwarda,który w samą porę doskoczył do Belli i odepchnął opętanego wampira.Z wnętrza płuc Edwarda wydobył się dźwięk przypominający charkot.Pochylony był nad dziewczyną i obnażył kły,jego oczy koloru jasnego miodu płonęły wrogością.Damon otrząsł się i wstał z ziemi.Jego oczy nadal były czarne i dzikie,kły obnażone,twarz nabrała s powrotem ludzkiego wyrazu.Uśmiechnął się drwiąco.Patrzył się na ich dwójkę i pokręcił głową.
-Ale to było mocne!Wręcz romantyczne.Nie wiem jaką wiewióreczką się pożywiłeś,może zjadłeś wampirochrupkę o super sile,ale jestem pod wrażeniem Romeo!-zadrwił Damon a jego twarz nabrała całkowicie ludzkie rysy.Kły się schowały a oczy miały normalny wygląd i odcień.
-Powinieneś sobie pójść!-warknął Edward nie spuszczając z niego wzroku.Belli kręciło się w głowie jak zawsze na widok krwi.Pozieleniała i osłabła.Upadła całkowicie na ziemię.Damon zniknął w wampirzym tempie z ich oczu,aż smuga kurzu uniosła się do góry.Krwawienie przybrało na sile trawa wokół dłoni dziewczyny spoczywającej bezwładnie obok twarzy była cała od krwi.Edward zdawał sobie sprawę,ze musi działać natychmiast,w przeciwnym razie wda się zakażenia,albo nie daj Boże,uwodzicielski zapach jej krwi go skusi.Mimo wszystko potrafił się kontrolować jak nigdy dotąd.
*
Stefan i Elena byli już na miejscu.Przed nimi stał mały,ale śliczny domek z drewna.Obok było jezioro a nad nim mała platforma,którą podtrzymywały drewniane belki,konstrukcja przypominała mini molo.Chłopka wniósł bagaż do środka a dziewczyna stanęła na drewnianej platformie,obserwując tafle wody,ruszającą się delikatnie pod wpływem krótkich ruchów wiatru.Patrząc na wodę przypomniała sobie źródło,przy którym się znalazła.Usiłowała sobie przypomnieć jak najwięcej szczegółów z tych chwil kiedy tam była.Jednak ilekroć wracała myślami do tego dnia dostawała bólu głowy i nic nie mogła sobie przypomnieć.Stefan zaszedł ja od tyłu objął jedną ręką w tali a drugą otoczył ramieniem.Poczuła jego ciepły dotyk i marzyła o tym,ze zatrzyma tę chwile na zawsze.Wampir schował jej niesforny kosmyk za ucho i wtulił głowę w jej szyję,wdychając zapach jej skóry.Ciepły oddech Stefana wprawił ją w zakłopotanie,ale i czuła się bezpiecznie,wolna i szczęśliwa.Pocałował ją w policzek.
-Co będzie z naszą przyszłością?-zapytała sama nie wiedząc skąd nasunęło się jej się to pytanie.Odwróciła się do niego i ścisnęła ręką jego koszulę.Przybliżyła się do niego i wtuliła w jego pierś.Przytulił ją mocno do siebie.
-Nie mam pojęcia-wyznał szczerze-Może powinniśmy wejść do środka,robi się chłodniej-zaproponował opiekuńczym tonem.
Dziewczyna jednak zaprotestowała.Oboje wpatrywali się w jezioro.
*
Edward położył Belle w jej pokoju na łóżku,wcześniej opatrując jej rękę.Dziękował losowi,ze Charliego nie było w domu.
Zwilżył dziewczynie czoło okładem i nakrył kocem.Przysiadł w fotelu na przeciwko jej łózka i wpatrywał się jak śpi.
Nagle usłyszał jakiś dźwięk,kamienia uderzającego w okno.Znał doskonale czyj to sygnał.Ledwo opanował się od wyskoku przez okno i nie skopania tyłka pobratymca jaki czyhał na zewnątrz.To był nie kto inny jak Damon Salvatore.
Zdeterminowany Edward uchylił okno.Wampir wskoczył przez nie niczym kot,nie minęła sekunda a już stał przed Edwardem.
-Co tu robisz?zapytał,niemalże syknął.
-Nudzę się,więc wpadłem zobaczyć co u was.Z tego co widzę nie przeszkadzam.
-Właśnie,ze tak,wynos się nim dobiorę ci się do góry.Co cię podkusiło,żeby tam iść i za nią łazić?-dopytywał się oskarżycielkom tonem.
-To był przypadek.Wyluzuj,ale lew z ciebie.Nie sądziłem,że takie cherlawe ciałko,pozbawione krwi ludzkiej jest zdolne do odepchnięcia mnie-zachichotał rozbawiony Damon.
-Dobrze ci radzę wynoś się i trzymaj się z daleka-powiedział poważnym tonem.
-No weź…nie zrobiłem nic złego.Laska jest w jednym kawałku.A tak właściwie przepraszam-powiedział ostatnie słowo tak,ze zabrzmiało to szczerze.Zbił tym Edwarda z tropu.
-Przepraszam?…
-Tak,słyszałeś.
-Skąd ta zmiana?-zapytał nie ukrywając zaciekawienia.
-Tak miedzy nami wampirami…tylko nie mów mojemu głupiemu braciszkowi…robię to…dla Eleny-zakończył niemalże przyciszył maksymalnie głos.Wpatrywał się w leżącą nieruchomo Bellę.
-Przeproś i ją… ode mnie-rzekł,po czym miał wyskoczyć z okna,ale wampir go powstrzymał.
Rzucili sobie znaczące spojrzenia.
-Powiem-odrzekł Edward.
Damon zniknął w mroku nocy za oknem,tak,że pozostał po nim tylko lekki podmuch wiatru.
*
Stefan wraz z Eleną wtuleni stali na drewnianej platformie nad jeziorem i obserwowali zachód słońca.
-Jest taki piękny
-Jak ty-odrzekł Stefan całując ją w szyję.
Elena zachichotała.
-Chciałabym,że by ta chwila trwała wiecznie.
Wampir spoważniał,ale nie dawał nic po sobie poznać.Wtulił twarz w jej długie włosy i zachwycał się jej zapachem.Obejmował ja obiema rękami,stojąc za nią.
Dziewczyna czuła się bezpiecznie i przyjemnie.
-Powinniśmy wejść do środka-zaoponował.
-Tak,to dobry pomysł-potaknęła,czując dreszcze na ciele,spowodowane powiewem wiatru,kiedy nie czuła na swojej skórze wampira bo się odsunął.
Stefan pociągnął ją za sobą,złapali się za ręce i podążyli w stronę domku.Przed kilkoma centymetrami do wejścia wampir ni stąd ni zowąd w wampirzym tępię wziął Elenę na ręce.Niemal krzyknęła z wrażenia i zaskoczenia.Jej nogi wisiały nad ziemią.Czuła się jeszcze bezpieczniej w jego ramionach.Zachwycała się jego zapachem i umięśnionym ciałem,któremu teraz przyjrzała się badawczo.Musiała z przykrością przyznać,że dopiero teraz zwróciła na to uwagę.Stefan zamknął za nimi drzwi.Musnął wargami jej usta.Były takie ciepłe i miękkie,że dziewczyna oniemiała z wrażenia,czuła,że się rozpływa a jej ciało staje się miękkie jak wata.Zawiesiła ręce na jego karku i zaczęła go również całować.Na początku namiętnie,następnie bardziej łapczywie,z głodem.Tęskniła za tym,rzadko kiedy pozwalali sobie na takie pieszczoty publicznie,nie pod czujnym okiem Damona i innych.Nie mieli na to czasu,po za szkoła się nie widywali.Stefan był zajęty rozgrywaniem zagadki jaka stanowiło przybycie Katherine do Vancouver i jej plany dotyczące Eleny.Teraz byli sami tylko on i ona.Mogli robić co im się żywnie podobało.Ale czy Elena tego chciała?
Wampir postawił ją na ziemię.Przyciągnęła go do siebie a on ją wkładając swoją dłoń pod jej bluzkę i odszukując jej krzyża.Przebiegłam palcami po jego włosach,przybliżając go do siebie.Ich wzrok spoczął na dużym łóżku w sypialni.Przypominało łoże małżeńskie.Stefan uśmiechnął się łobuzersko.Dziewczyna poczuła przypływ pożądania.Zdjęła bluzkę i rozpięła rozporek spodni.Położyła się na miękkiej pościeli.Poczuła jej cudowny zapach,zaczął jej macic w głowie.W pokoju panował półmrok.Źródłem światła były czerwone świece w antycznych świecznikach.Paliły się gorącym promieniem.Cała ta atmosfera dodawała intymny nastrój i kolejny prąd pożądania,który uderzył w Elenę niczym rozkołysane fale uderzające o skały.Stefan zsunął delikatnie jeansy Eleny i położył się na niej podpierając się jedynie o łokcie.Przesunął dłonie po jej udach.Jego dotyk był ciepły.Całował ją tuż nad obojczykiem.Już po zmroku-wyszeptał Elenie do ucha i lekko je ugryzł.Miała zawieszone ręce na jego karku i całowała go w usta chaotycznie i dziko oraz w szyję.
*
Bella przebudziła się godzinę temu.Nie wynikało to z faktu,ze lekko się drasnęła.Taka była jej reakcja na widok krwi mdlała i nie czuła się najlepiej.Kiedy odpłynęła potrzebowała snu.Edward wiedział o tym doskonale.Pół godziny temu gdy Bella wstała, wampir siedział w dalszym ciągu na przeciwko jej łóżka w fotelu baczniej ją obserwując.Czuła się nieswojo,a zarazem cieszyła się,że Edward jest przy niej.Teraz siedzieli w kafejce.Dziewczyna zajadała się deserem lodowym składającym się z lodów o smaku czekolady,truskawki i wanilii z domieszką wiórków kokosowych i polewą.
-Czuję się fatalnie widząc jak się meczysz w moim towarzystwie.Głupio mi jeść przy tobie wiedząc,ze i ty jesteś głodny-był głodny,ale z pewnością nie miał apetytu na lody.
Wampir odsłonił rządek swoich śnieżnobiałych zębów i spojrzał na nią.Pod jego oczami były cienie,bardziej wyraźniejsze niż zwykle a oczy czarne jak węgiel.
Bella posmutniała i rzekła,wcześniej rozglądając się czy obecni klienci są w bezpiecznej odległości,na tyle by ich nie słyszeć.
-Kiedy ostatni raz byłeś na polowaniu?
Spoważniał gwałtownie,po czym odrzekł-Nie powinnaś zawracać sobie głowy.Mam dostatecznie dużo sił aby przebywać w twoim towarzystwie.
Ta deklaracja jednak wcale jej nie uspokoiła.Czuła się potwornie,że Edward cierpi.Ale jak miała zadowolić jego i siebie jednocześnie,skoro ona jest szczęśliwa gdy Edward jest przy niej,z kolei on byłby szczęśliwszy gdyby się pożywił i nie musiał znosić zapachu jej krwi!?
Zamilkli na moment.
-Powinieneś iść zapolować i to jak najszybciej-nie dała za wygraną.
-Nie chcesz bym cie opuszczał.Po za tym ja także jestem spokojniejszy gdy mam cię na oku.Zwłaszcza po dzisiejszym zajściu-przypomniał oskarżycielskim tonem i rzucił jej chłodne spojrzenie.
Faktem było,że incydent z Damonem nie należał do najprzyjemniejszych jak i najbezpieczniejszych w jej życiu,jednakże była magnesem na nieszczęścia.Można by to ująć tak,że to było jedno z wielu nieszczęść jakie napotkała i napotka,z pewnością nie jeden raz.
-Uparciuch-prychnął
-Masochista-żachnęła się,biorąc kolejna porcje lodów do ust.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz