Rozdział 12
Spotkanie
Kiedy Bella i Edward przestali się całować nie odrywali od siebie wzroku.
W jego oczach było coś niepokojącego,jakby cierpiał.Myślał,ze zaraz straci coś co jest sensem jego życia.
Nie wiedziała co jest przyczynom jego zachowania.Postanowiła z nim porozmawiać.
-Co się dzieje?-zapytała tak cicho,ze ledwo sama się usłyszała.
Edward stał tak przed nią.Złapał ja za dłonie i wziął głęboki wdech,choć naturalnie nie musiał oddychać żeby mówić jak i żyć.Był to jego odruch wynikający z przyzwyczajenia,naśladowania ludzi gdy mają do przekazania coś co nie jest dla nich łatwe.
-Słyszałem jego myśli,obserwowałem go,to…co zamierza-ledwo mówił spokojnie,opanowując gniew jaki musiał w nim panować.
Bella była w głębi duszy zła na Edwarda za to,ze podsłuchuje myśli jej kolegi i go śledzi.To była obsesja?Z drugiej strony,jednak nie miała pojęcia jakie wnioski wampir musiał wysnuć po swoim śledztwie.
-I…-odparła słabym głosem.
-Nie jest…tym za kogo się podaje-wycedził przez zęby.Tak się zagalopował,ze omal nie powiedział o jedno słowo za dużo.Cos ukrywał i nie chciał jej tego zdradzić.Czyżby i jej groziło niebezpieczeństwo?
-Jak to?!-z jej płuc wydobyło się coś co przypominało pisk.Głos jej się załamał.Poczuła,że traci czucie w kończynach.Zaczęła spazmatycznie oddychać.Bała się jak nigdy Czuła się oszukana.
-Nikomu nie można ufać-powiedziała bez głośnie.Wampir doskonale zrozumiał co powiedziała,przecież miał wyostrzone zmysły.Pokręcił głową,a twarz wykrzywiła się z bólu.Oparł rękę nad jej ramieniem o ścianę i schylił się ku niej.Drugą ręką podniósł jej brodę do góry.
-Obiecaj mi…obiecaj,że będziesz się trzymać od niego z daleka-powiedział swoim aksamitnym barytonem,nie znoszącym sprzeciwu,tylko,ze z troską i łagodnie.
-Obiecuję-rzekła,ale nie spojrzała na niego.
*
Stefan i Elena całą drogę powrotne nie powiedzieli ani słowa.Cała radość jaka przepełniała tych dwojga podczas pobytu i przed nim prysła niczym bańka mydlana na wietrze w wiosenną pogodę.Za oknem było pochmurno.Słonce zasłaniały kłębiące się ciemne chmury,mimo wczesnej pory.
Pogoda wsam raz co do takiego nastroju i biegu wydarzeń-krążyło w jej głowie.Twarz miała odwrócona do okna samochodu jak poprzednio.
Wampir tak jak wcześniej nie odwracał głowy od drogi,chociaż była pusta i bezpieczna.Jechał z niedozwoloną prędkością.Chciał jak najszybciej dotrzeć na miejsce i policzyć się z wampirzycą.W środku cały chodził z nerwów.Nie wiem co zrobię tej suce jak wrócę-uspakajał się w myślach.
Ale nie pozwolę by tak rujnowała nam życie-dodał uśmiechając się do siebie w duchu.
Nagle z chmur zaczął padać deszcz.Na niebie zabłysła błyskawica,która przecięła niebo.
Dźwięki sprawiły,że Elena dostała dreszczy.Poczuła,że ogarnia ją chłód.Zaczęła szczękać zębami,mimo tego,że starała się nie dawać nic po sobie poznać.Stefan zwrócił wzrok ku niej.Zdjął swój płaszcz i okrył ją nim.Uśmiechnął się do niej i pogłaskał ją po policzku.Dodało jej to otuchy.
Było jej już cieplej,ale dreszcze nie przechodziły.Wzbierały na sile z każdym uderzeniem błyskawicy.
-Boisz się burzy?-zapytał opiekuńczym tonem.
-Nie nawiedzę wyładowań atmosferycznych-wyznała wstydliwie-Pewnie cię to bawi-odparła,a na jej twarzy pojawił się rumieniec.
-Oczywiście,że nie.Każdy się czegoś boi-odpowiedział i uśmiechnął się ciepło.
-Czego ty się boisz?-zapytała,zdawała sobie sprawę,że nie powinna się o to pytać,ponieważ może go rozzłościć.
Wziął głęboki wdech,chociaż nie musiał-hello był wampirem i powiedział
-Tego,że Katherine zrobi ci krzywdę.
Zamarła,ale spodziewała się czegoś w tym stylu.Miała jednak nadzieje,ze usłyszy coś w stylu małych pomieszczeń lub pająków.
*
Damon chodził po lesie i znowu szukał jakiś śladów.Bezskutecznie.Wierzył,że kiedy ją znajdzie będzie chociaż raz na jego zasadach.A tak?Z każdą wizytą co rusz wyślizgiwała się im z rąk.Jakby miała wszystko wcześniej zaplanowane i przewidywała przyszłość.Co za kurwa,umie o siebie zadać-pomyślał przechylając głowę to w prawo to znowu w lewo.Wszędzie drzewa,ciemne chmury,na dodatek deszcz i błyskawice.Damon lubić-uśmiechnął się do siebie.Świetny klimat,niczym w dennym horrorze.Gdyby tak znalazł Katherine…fajowska miejscówka i pogoda na zmierzenie się z nią!-świdrował oczami,starał się wypatrzeć jakieś kontury,wietrzyk,ruch nienaturalnie szybki,wampirzy i NIC!
Spadam-zadecydował.Miał zawrócić kiedy przed nim ukazała się Katherine we własnej osobie.
Miała czarne rurki i fioletową tunikę.Na nogach buty na wysokim obcasie.Jej loki były mokre jak i ciuchy.Bluzka przemoczona,odkrywała kontury jej nagich piersi.Patrzyła na Damona z szyderczym uśmieszkiem.
-Cóż za niespodzianka!Właśnie cie szukałem.Musze z przykrością stwierdzić,ze po raz pierwszy od stu lat ciesze się z tego,że cie widzę-powiedział poważnie.Był mężczyzna i bądź co bądź spojrzał na jej wyrzeźbione ciało pod bluzką przesiąkniętą wodą.
-Ja nie,spodziewałam się twojego brata-odpowiedziała zrzędliwie-Rozumiem,że przekazałeś mu,ze chcę się z nim widzieć?-po sekundzie gdy zapytała zagrzmiało.
-Naturalnie.
-To gdzie jest?
-Jedzie ze swoją dziewczyną-tu otworzył szeroko swoje sexy oczy.Podkreślił dziewczyno,aby nabrało charakteru,ale wampirzyca nie zwróciła na to większej uwagi.
-Jeśli blefujesz przekonasz się do czego jestem skłonna-jej oczy zabłysły,ponownie na ciemnym niebie rozbłysła błyskawica.Jej twarz przypominała twarz diabła,przemoczona,śmiertelnie piękna a oczy miała czarne jak węgliki.
-Dlaczego nie chcesz mi zdradzić co zamierzasz,tylko wiewiórko żercy?-parsknął.
Nie odpowiedziała,zwróciła wzrok ku drzewom.
-Zabrakło języka w gębie?
-Nie mamci nic do powiedzenia-syknęła.
-Ale ja owszem-podszedł do niej pewnym krokiem,acz kol wiek ludzkim.Spojrzała na niego z wyższością.
*
Stefan odwiózł Elenę do domu.Pocałował na pożegnanie,wcześniej odkładając jej bagaże do domu.Dziewczyna nie była już roztrzęsiona,zmartwiona tym,że Stefan odchodzi,nie mówiąc dokąd.Wampir nie zastał nikogo w domu,domyślił się, że jego brat sam musiał już rozpocząć szukanie poszlak a on ma dojść,Edward natomiast…w jego sprawy się nie mieszał a gdy go nie było Stefan tak jak i Damon wiedzieli,ze jest on u Belli albo na polowaniu jedno z dwóch.Wybiegł w wampirzym tempie z domu i pobiegł do lasu.
*
Edward wraz z Bellą siedzieli w salonie i oglądali jakiś film na DVD.Co prawda tylko Bella oglądała wampir nie zwracał na to uwagi.Patrzył się beznamiętnie na obrazy w telewizorze spoglądając przemiennie to na Bellę to na obrazy.Dostrzegła to.
-Chcesz oglądać inny film?-zapytała.
Zaśmiał się.
-Przecież wiesz,ze nie oglądam tego filmu,jak i żadnego innego.Dziewczyna wyłączyła DVD.
-To co chcesz robić?
-Jestem przy tobie to wystarczy.Robię to na co ty masz ochotę-odparł.
-Zrobisz to na co mam ochotę?
-Tak-odrzekł.Nie wyczuł w jej pytaniu nic podejrzanego,z tąd nie zdawał sobie sprawy jak głupio postąpił.
-Zastanawiałam się…czy…
W tym momencie ją przejrzał.
-Bello,obawiam się,ze wszystko po za tym co chcesz zaproponować…-urwał-seks…to nie dobry pomysł a już na pewno nie z wampirem.
Posmutniała.
-Ale dlaczego?-zapytała robiąc minę niezadowolonego dziecka-Kontrolujesz się,nie unikasz kontaktu ze mną jak wcześniej,więc pomyślałam…-przerwał jej.
-To źle pomyślałaś-powiedział łagodnie i stanowczo.
-To przynajmniej mnie pocałuj-rzekła błagalnie.
Edward wzniósł oczy do nieba i schylił się ku niej.Pocałował ją szybko i beznamiętnie.
-Nie tak-wzburzyła się.
Westchnął.Schylił się jeszcze raz i pocałował ją delikatnie i z uczuciem.
Bella chcąc wykorzystać okazję położyła rękę na jego twarzy a drugą złapała go za koszulę i przyciągnęła do siebie.Nie odrywała od jego ust swoich warg.Chciała posunąć się dalej,ale Edward przerwał-Nie rób tego-posłał jej ostre spojrzenie.
*
Damon stał tak przed wampirzycą i starał się utrzymać dyskusję.
-To powiedz przynajmniej czy jak z nim pogadasz odejdziesz sobie na dobre?-zapytał krążąc wokół niej.
-Nie mogę powiedzieć i niczego nie obiecuję-mówiła tonem oschłym i chłodnym.
-Czy to ty dzwoniłaś do Eleny i przekazałaś jej uroczą wiadomość?
-Owszem po prostu odpowiedziałam na jej pytanie-zignorowała wkurzoną minę Damona.
-Daruj sobie takie telefony,po co się bawić w kotka i myszkę.Zamiast tego mogłabyś od razu powiedzieć co cie tu sprowadza.My pokrzyżowalibyśmy twoje plany i zabili.Czyż to nie cudowne?-nawijał jak nakręcony,wykonując przy tym teatralne gesty operując głosem,brzmiącym ironicznie.
-Jeżeli zaraz nie przybędzie tu Stefan…-przerwała bo ktoś wszedł jej w słowo.
-To co?-zapytał Stefan wychodząc zza jej pleców.
-O kto tu do nas zawitał?-Damon uśmiechnął się krzywo.
-Nie lubię jak ktoś wchodzi mi w słowo-przywitała go chłodnym spojrzeniem.
-A jak ktoś wchodzi ci miedzy nogi?-zaśmiał się Damon.Syknęła na niego.
-Bardzo zabawne.Won stąd Damonie mam tu do pogadania ze Stefanem.
-Yhm…już się boję.Nie ruszę się stąd.
-Damonie zrób co każe.Nie ryzykujmy.A jak stanie się coś Elenie?-powiedział stanowczo Stefan.
-Posłuchaj brata-wycedziła wampirzyca.
-Tylko raz robię taki wyjątek-skończywszy odpowiedź zniknął w mroku.
Stefan rzucił jej mordercze spojrzenie.
-Czego chcesz Katherine?
-Stefanie,zazwyczaj jesteś milszy.
-Moja uprzejmość do ciebie skończyła się wraz z cierpliwością.Od momentu twojej uporczywości zmienienia mojego życia w większe gówno.Więc mów do cholery czego chcesz?
Zaśmiała się gorzko.
-Jesteś ślepy.
Zmarszczył brwi i spojrzał na nią jak na wariatkę.
-Jeszcze nie rozumiesz?Damon on ja kocha.Znowu ten sam problem…oboje zakochani w jednej dziewczynie,na dodatek tak samo wyglądającej jak ja.Czemu zaprzeczasz,zemnie kochasz?Ten przygłup też.ale zauważ…Mógłby o nią zadbać jak ty a ty mógłbyś być ze mną.Co kol wiek o mnie słyszałeś to nie do końca prawda…-przerwała zastanawiając się nad ostatnim zdaniem.
Pokręcił głową,przecząco-Już to przerabialiśmy.Jeżeli tylko po to mnie tu zawołałaś to tracisz mój cenny czas-warknął.
-To tylko wstęp.Chciałam zacząć od nas ale przejdę już do sedna sprawy.Przyjdzie czas.że zmienisz zdanie.
Chce cię ostrzec,że twoja Elena umrze…-przerwał jej rzucając się i zaciskając ręce na jej szyi.
-Nie dopuszczę do tego.Jaki jest w tym twój udział?Chcesz zaoszczędzić jej męk i zabić ją szybciej,własnoręcznie?Czemu nękałaś nas telefonami,skąd wiedziałaś,ze akurat ona odbierze a nie ja?Nie uda ci się,czemu chcesz jej śmierci?No gadaj?-potrząsnął nią i przygwoździł do drzewa.
-Tak będzie lepiej,nie mogę ci powiedzieć dlaczego.Sam się dowiesz.Możesz wierzyć mi lub nie,ale znam ja lepiej niż kto kol wiek.Kiedyś mi za to podziękuje.
-Łżesz jak pies.Nie interesuje cię nikt po za tobą samą.To wie to każdy kto miał z tobą do czynienia.
-Mylisz się.Nie próbuj mi przeszkodzić bo tylko pogorszysz sprawę.
-Jeśli to wszystko to idź do diabła!-wrzasnął i popchnął ja z całej sił na drugie drzewo i przewróciła się wraz z nim.
Zdenerwowana wstała i w wampirzym tępię odpłaciła mu pięknym za nadobne.Zerwała z drzewa z którym upadła gałąź i wbiła ją z całej siły Stefanowi w plecy gdy ten odwrócił sie od niej napięcie.
-Mogłem się domyślić wysyczał z bólu łapiąc się w miejsce rany.
-Ja również,wyszczerzyła zęby w uśmiechu i zniknęła w ciemnościach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz